W Szwajcarii na 100 tysięcy operacji notuje się rocznie 12 przypadków pozostawienia ciała obcego. W Polsce – zaledwie 0,2. W Irlandii każde 100 tysięcy operacji brzucha kończy się pooperacyjnym zakażeniem w ponad 3,6 tys. przypadków. W Polsce jest ich kilkanaście razy mniej. Jeśli wierzyć statystykom, prezentowanym w najnowszym raporcie OECD, polscy lekarze są niemal nieomylni. Ale…
Fot. Michał Lepecki / Agencja Gazeta
Ale tak nie jest, o czym zresztą wspominają autorzy raportu „Health at a Glance 2017”, zwracając uwagę w omówieniu danych dotyczących zdarzeń niepożądanych, że skrajne różnice między poszczególnymi krajami OECD nie świadczą o jakości świadczeń, a o jakości systemu sprawozdawania niepożądanych zdarzeń medycznych.
– W niektórych przypadkach wyższe wskaźniki niepożądanych zdarzeń i komplikacji świadczą o bardziej rozwiniętym systemie monitorowania bezpieczeństwa pacjenta – podkreślają autorzy raportu, zwracając uwagę na konieczność ujednolicania systemów monitorowania między poszczególnymi państwami OECD, m.in. po to, by była możliwość porównywania jakości opieki zdrowotnej w poszczególnych krajach.
„Optymistyczne” statystyki w przypadku Polski, gdzie błędy i komplikacje występują najrzadziej wśród wszystkich krajów OECD, świadczą wręcz o braku systemu monitorowania pacjenta, co sprawia, że ocena jakości świadczeń zdrowotnych staje się bardzo problematyczna.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, ale eksperci nie mają wątpliwości, że jedną z najpoważniejszych jest nadmierna penalizacja, zagrożenie postępowaniem karnym (a następnie cywilnym) za każdy błąd.
– System demotywuje do zgłaszania działań niepożądanych – podkreśla Tadeusz Jędrzejczyk, były prezes NFZ. – W Danii zgłoszenie komplikacji czy błędu w zdecydowanej większości przypadków wręcz chroni lekarza i szpital przed postępowaniem karnym.
– Nie ma systemu rejestracji zdarzeń niepożądanych. Lepiej „zamieść pod dywan”, niż podać faktyczną przyczynę komplikacji – mówi dr Dariusz Godlewski, specjalista ds. zdrowia publicznego. Zwraca także uwagę, że również płatnik publiczny nie motywuje świadczeniodawców, bo bezpieczniej – ze względu na wyniki kontroli i przede wszystkim finansowanie – stwierdzić u pacjenta nie komplikacje po leczeniu, a nową jednostkę chorobową.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł już wiosną 2016 roku zapowiadał stworzenie systemu rekompensowania szkód medycznych – taki system miałby na celu m.in. poprawienie zgłaszalności zdarzeń niepożądanych. Równocześnie w tym samym czasie zaczęły działać specjalne zespoły prokuratorskie, powołane przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, zajmujące się rzeczywistymi lub domniemanymi błędami lekarskimi.