Spotykamy się z niesamowitym wsparciem, udzielają go zarówno lekarze, jak i pacjenci. Część protestujących, z powodu osłabienia, musiała przerwać głodówkę, ale zastępują ich nowe osoby – mówią lekarze rezydenci, którzy prowadzą protest głodowy w szpitalu pediatrycznym WUM.
Jarosław Biliński, wiceprzewodniczący PR OZZL
Protest głodowy prowadzony jest w hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Głoduje ok. 30 osób, leżą na karimatach, pod dużym transparentem z napisem „Protest głodowy medyków”.
Jarosław Biliński, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, lekarz rezydent hematolog, powiedział, że głodówka jest bezterminowa: – Terminem jej zakończenia jest albo taki stan zdrowia któregoś z naszych przedstawicieli, że będzie trzeba ją zakończyć, bo będzie niebezpiecznie, albo porozumienie.
Jak poinformował Biliński, lekarz, który opiekuje się protestującymi, stwierdził, że kilka osób musiało już przerwać głodówkę. – Spadło im ciśnienie o ponad 20 proc., to już zagraża ich zdrowiu i życiu – powiedział wiceprzewodniczący PR OZZL i dodał: – Ale ciągle dopływają nowe osoby. W piątek dojadą do nas kolejni głodujący.
Jak podkreślił, protestujący spotykają się „niesamowitym wsparciem”. – Lekarze specjaliści są niesamowici. Przychodzą do nas, pytają, czy czegoś potrzebujemy. Przyjeżdżają z całej Polski – mówił. – Również pacjenci bardzo nas wspierają. Przychodzą z oddziałów, z dziećmi, pytają, jak nam pomóc.
Przypomniał, że głównym celem protestu jest zwiększenie finansowania ochrony zdrowia do 6,8 proc. PKB. – Obecnie nasz system jest zadłużony na 40 mld zł: to ok. 2,4 proc. PKB. Dziś wydajemy 4,4 proc. PKB, dokładając te 40 mld zł, aby system wychodził na zero, nie zadłużał się – wyjaśniał Biliński. – Potrzebujemy tych 6,8 proc. Jak najszybciej. Bo dalsze finansowanie na tak niskim poziomie generuje jeszcze większe długi.
Drugi cel protestujących – jak mówił – to odbiurokratyzowanie medycyny. – Sami państwo, jako pacjenci widzicie, że lekarz pięć minut poświęca pacjentowi, a 10 minut na wypełnianie papierów – przekonywał. – Kluczem do tego wszystkiego jest informatyzacja ochrony zdrowia. W ciągu ostatnich lat poprzednia ekipa rządząca zmarnowała 500 mln zł. Ta informatyzacja jest na bardzo niskim poziomie.
– Kolejna rzecz to poprawa warunków pracy i płacy. Dzisiaj lekarz ledwo podnosi głowę znad dokumentów, bo pracuje często 48 godzin – mówił przedstawiciel protestujących. – Uda się na pewno, nie wiem, czy za tydzień, za miesiąc czy rok, ale się uda.