W mieleckim pogotowiu ratunkowym jeden z lekarzy pełni dyżur nieprzerwanie do 3 tygodni – twierdzi czytelnik "Gazety Wyborczej". Mielecki szpital zaprzecza. Aneta Dyka-Urbańska, rzecznik prasowy lecznicy przyznaje jednak, że mogło się zdarzyć, że medyk dyżurował non stop nawet 10 dni z rzędu.
Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
– To wyjątkowa sytuacja, która zdarzyła się w sezonie urlopowym. We wrześniu na grafiku jest 5 dni z rzędu, potem przerwa i znowu 5 dni – informuje Dyka-Urbańska. – Dopóki lekarz zapewnia wysoką jakość usług, nie ingerujemy w to, jak długo pełni dyżur – dodaje. Powiat obsługują 2 karetki. – Przeciętnie jedna ma 4-8 wyjazdów na dobę. Jest więc czas, by się zregenerować – uważa rzecznik szpitala.
– Dopiero dziś dowiedziałem się, że takie rzeczy mają miejsce. Jestem tym przerażony – mówi starosta mielecki Zbigniew Tymuła. – To hańba, niedopuszczalne. Nie wyobrażam sobie, żeby lekarz pełnił dyżur 10 dni na okrągło. To nie fabryka, gdzie produkuje się śruby! Umówiłem się z dyrektorem i będę oczekiwał zmian organizacyjnych.
Roman Pałka, wiceprezes Związku Pracodawców Ratownictwa Medycznego, zaznacza, że „ciągi kilkunastodniowe to wypaczenie, którego być nie powinno, nawet kiedy usługi świadczą zewnętrzne firmy”. – Czy na etacie, czy zatrudniona przez zewnętrzną firmę, ciągle jest to ta sama osoba – mówi. – To my odpowiadamy za jakość świadczeń, których udzielają nasze zespoły. Gdy ktoś pracuje tak długo, jest to patologia.