Według najnowszego sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła źle ocenia już 45 proc. badanych. Radziwiłł jest jednym z ministrów rządu Beaty Szydło, którzy po trzech miesiącach od poprzedniego sondażu stracili najwięcej poparcia.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Fot. Marcin Stępień / Agencja Gazeta
Sondaż został przeprowadzony na zlecenie „Rzeczpospolitej” w dniach 20-21 maja, a więc jeszcze przed strajkiem pielęgniarek w Centrum Zdrowia Dziecka. To ważne zastrzeżenie, bo można się spodziewać, że ostatnie dni maja i początek czerwca nie odbudują zaufania do ministra zdrowia, wręcz przeciwnie.
Sytuacja jest o tyle zaskakująca, że pierwszy sondaż, przeprowadzony na sto dni funkcjonowania rządu, był dla Radziwiłła wyjątkowo korzystny: znalazł się on w ścisłej czołówce ministrów najlepiej ocenianych przez Polaków (wyprzedził go tylko wicepremier Mateusz Morawiecki). Po kolejnych trzech miesiącach i Morawiecki, i Radziwiłł stracili najwięcej pozytywnych ocen, są również w ścisłej czołówce niechlubnego rankingu negatywnych opinii.
W tej chwili pracę szefa resortu zdrowia dobrze ocenia tylko 28 proc. Polaków (spadek o 25 proc. w porównaniu z poprzednim badaniem). Krytyczny stosunek do jego pracy ma 45 proc. badanych (wzrost aż o 32 proc. w porównaniu z poprzednim sondażem).
Jakie mogą być przyczyny zarejestrowanego spadku zaufania do ministra zdrowia, skoro najgłośniejsze wydarzenia ostatnich dni nie mogły mieć na niego wpływu?
W ciągu pół roku rząd Beaty Szydło przeprowadził jeden z ważniejszych, obiecanych projektów – darmowe leki dla seniorów. Jednak ustawa nie zaczęła jeszcze działać, leki staną się darmowe dopiero 1 września. Niewykluczone, że pozytywne (w założeniu) wydarzenie w części społeczeństwa wzbudziło irytację i rozczarowanie („dużo mówili, nic się nie zmieniło”).
Pozostałe projekty zmian, o których mówi Radziwiłł, są dla przeciętnego Kowalskiego nieczytelne albo nie mają realnego znaczenia: likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia (odłożona w czasie), dekomercjalizacja szpitali (niezrozumiała, w dodatku przeciw tej ustawie znacznie więcej jest głosów krytycznych niż wspierających), obniżenie wycen niektórych świadczeń (protesty m.in. środowisk lekarskich mogą budzić w społeczeństwie obawy, że naprawdę „Polacy zaczną masowo umierać na zawał serca”, gdy minister zetnie wyceny w kardiologii inwazyjnej).
Wyniki najnowszego sondażu pokazują też, jak labilne są poglądy Polaków. Radziwiłł, przynajmniej do sporu z pielęgniarkami, nie popełnił jako minister rażących błędów merytorycznych. Z wizerunkowych można mu zaś zarzucić jedynie dość nieszczęśliwą reakcję na publikacje prasowe dotyczące rodziny. „Ktoś chce mi zrobić krzywdę”, „dobierają się do mojej żony” – te słowa raczej śmieszyły, niż budziły zrozumienie i współczucie.
Eksperci przyznają, że po pół roku pracy Ministerstwa Zdrowia wśród osób zaangażowanych w przygotowywanie nowych rozwiązań narasta niepokój nie tyle co do kierunku zmian, ile – szans na ich wprowadzenie. Niepokój ten jest związany z małymi, malejącymi szansami na wzrost finansowania ochrony zdrowia z pieniędzy publicznych. To jednak na razie obawy ekspertów czy dość wąskiego grona osób śledzących to, co dzieje się w ochronie zdrowia.
Dla ministra kluczowe jest rozwiązanie sporu z pielęgniarkami i sposób, w jaki spróbuje zatrzymać falę protestów pracowników ochrony zdrowia. Na dziś – nie radzi sobie z tą sytuacją, a fakt, iż jego wypowiedzi sprzed roku czy dwóch na temat zasadności strajków pielęgniarskich (i szerzej – w ochronie zdrowia) tak diametralnie różnią się od obecnych wypowiedzi, nie tyle obniża, co niszczy jego wiarygodność.