W środę, gdy kolejni ministrowie rządu Beaty Szydło przedstawiali informacje o stanie państwa po ośmiu latach rządów PO, minister zdrowia Konstanty Radziwiłł miał zadanie niezwykle proste, wręcz banalne. Akurat w ochronie zdrowia zaniedbania poprzedników są niepodważalne.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Fot. Przemysław Wierzchowski / Agencja Gazeta
- Już podczas pierwszych dni urzędowania w Ministerstwie Zdrowia stanęliśmy przed dramatycznym wyzwaniem uratowania projektu informatyzacji – zaczął swoje wystąpienie minister Radziwiłł. Przypomniał, że z powodu braku nadzoru nad realizacją projektu (a raczej szeregu projektów), Polsce ciągle grozi perspektywa zwrotu setek milionów złotych do unijnego budżetu. Założenia były szczytne: Indywidualne Konto Pacjenta, elektroniczna recepta, elektroniczne umawianie wizyt miały nie tylko ułatwić pacjentom dostęp do opieki medycznej, ale też zasadniczo usprawnić cały system i pozwolić na racjonalizację wydatków. Jednak te plany nie mają szans na realizację, a już na pewno na szybką realizację.
– Z dwudziestu czterech części projektu, które mieli przekazać wykonawcy, odebrano trzynaście, i to w wersji niepełnej – poinformował Radzwiłł. Większość odebranych modułów może działać tylko w wersji testowej, bo nie przeszły testów wdrożeniowych. I, co najważniejsze, wśród nieodebranych jest zasadnicza dla całości przedsięwzięcia szyna usług, która miała spinać wszystkie pozostałe moduły.
Szokująca okazała się informacja o zadłużeniu szpitali. – Na koniec 2015 roku zadłużenie publicznych szpitali wyniosło 14 mld zł, z czego 3 mld zł to długi wymagalne – powiedział Radziwiłł, stwierdzając że program komercjalizacji szpitali okazał się klęską, bo ani nie zahamował procesu zadłużania, ani nie sprawił by już przekształcone szpitale funkcjonowały lepiej. – Wiele z nich radzi sobie gorzej niż szpitale publiczne – ocenił minister zdrowia.
– Coraz bardziej widoczny staje się problem zjawiska pacjentów bardziej i mniej opłacalnych – mówił dalej minister. – Zamiast systematycznego oddłużania placówek wprowadzono chaos i segregację pacjentów na tych, których się leczyć opłaca i nie opłaca. Minister do tego wątku nawiązał jeszcze raz, oskarżając poprzedników o tolerowanie sytuacji, w której w powszechnej mizerii wycen świadczeń medycznych są też takie świadczenia, które pozwalają zbijać fortuny. Choć nie padły żadne konkrety, można się było domyślić, że Radziwiłł nawiązuje m.in. do wycen świadczeń z zakresu kardiologii inwazyjnej, których „przecena” stała się w ostatnich dniach jednym z głównych tematów sporu.
Radziwiłł wypomniał też poprzednikom opóźnienia w procesie przygotowania map potrzeb zdrowotnych. – Tylko dzięki ogromnemu wysiłkowi pracowników ministerstwa i innych instytucji zdążyliśmy w ostatniej chwili opublikować mapy – przypomniał, dodając że gdyby się to nie udało, Polska straciłaby nie tylko pieniądze, które Unia Europejska przyznała na przygotowanie map, ale też ok. 12 mld zł na inwestycje w ochronę zdrowia.
Podsumowując „dorobek” poprzedników w ochronie zdrowia Konstanty Radziwiłł przywołał ubiegłoroczny Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia, w którym Polska zajęła 34. miejsce (na 35 krajów). – W stosunku do poprzedniego spadliśmy o cztery miejsca, praktycznie na samo dno, bo wyprzedzamy tylko Czarnogórę – przypomniał minister. Polscy pacjenci codziennie przeżywają dramaty związane z ograniczonym dostępem do nowych leków i metod leczenia. – Hańbiącym symbolem systemu stały się wielomiesięczne, a w niektórych obszarach medycyny wieloletnie kolejki.
– Zaniedbania są głębokie i zmienić sytuację może tylko gruntowna przebudowa systemu, której założenia są obecnie przygotowywane w Ministerstwie Zdrowia – podsumował Radziwiłł.