Nie potrzeba nam zmiany formalnej, czy za organizację świadczeń będzie odpowiadał NFZ czy inny podmiot, tylko zwiększenia finansowania świadczeń - mówi Jerzy Gryglewicz, lider i wykładowca Programu MBA w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego w Warszawie, wcześniej Zastępca Dyrektora ds. klinicznych Instytutu Reumatologii w Warszawie, Zastępca Dyrektora Biura Polityki Zdrowotnej miasta stołecznego Warszawy, Główny Specjalista w Departamencie Gospodarki Lekami i Departamencie Kontroli Centrali NFZ.
Fot. iStock
- Służbie zdrowia potrzebne są po prostu pieniądze. Także na zapłacenie tym, którzy usługi świadczą, głównie lekarzom - podkreśla ekspert. I podaje przykład Wielkiej Brytanii, "w której dwukrotnie podniesiono jego poziom na poradnie specjalistyczne i kolejek w przychodniach praktycznie już nie ma". - Wprowadzając reformę służby zdrowia, rząd mógłby zwiększyć budżet do zakładanych 6% PKB. W mojej ocenie, do likwidacji kolejek do specjalistów potrzeba ok. 4 mld zł - dodaje.
- Tylko jeśli plan Radziwiłła przewidzi zwiększenie budżetu na leczenie obywateli, reforma służby zdrowia będzie miała sens - kończy Gryglewicz.