Trzeba skrócić czas oczekiwania na specjalistyczne zabiegi, które nie wymagają nagłej interwencji lekarza, do 2-3 miesięcy. Wymaga to zlikwidowania biurokratycznej struktury, jaką jest NFZ - mówi były wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Jednocześnie przyznaje, że "kolejek do końca zlikwidować się nie da", bo "przyzwyczailiśmy się, że jak mamy grypę, to od razu idziemy do lekarza".
Bolesław Piecha w Sejmie, 2013 r. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
- W podstawowej opiece zdrowotnej kolejek być nie powinno. Musi być możliwość rejestracji na określony dzień. Rejestracja nie może być loterią. W tym aspekcie organizacja jest fatalna. To trzeba bezwzględnie uporządkować. Nie zawsze nasza potrzeba zdrowotna musi być rozwiązana natychmiast - uważa Piecha.
- Winne są również kontrakty. Wszystko, co wychodzi poza kontrakt, jest kolejką. Jeżeli będzie królował limit na wszystkie leczenia, kolejek nie ominiemy. Trzeba ten mętny system naprawić. Te zbędne informacje, które są zapisane w kontraktach, powodują potężne nadużycia. NFZ próbuje przechytrzyć szpitale i odwrotnie. W sytuacji, gdy liczba hospitalizacji znacznie wzrosła - a społeczeństwo dłużej żyje i nie jest mocno schorowane - oznacza to, że są mętne przepisy, które powodują wiele nadużyć w systemie służby zdrowia. Przepisy powinny być zrozumiałe dla wszystkich - dodaje europoseł PiS.