Resort zdrowia chce skończyć z Elektroniczną Weryfikacją Uprawnień Świadczeniobiorców w podstawowej opiece zdrowotnej. – To rozwiązanie korzystne nie tylko dla pacjenta, ale i dla całego systemu – uważa Jacek Krajewski, prezes Porozumienia Zielonogórskiego. – Takie rozwiązanie to ukłon w stronę lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, żeby nie utrudniać im pracy – przyznaje Ewa Kopacz, była premier i minister zdrowia w rządzie PO, z zawodu lekarz rodzinny.
Bartosz Arłukowicz, minister zdrowia w czasie, kiedy wprowadzono system eWUŚ, i była premier Ewa Kopacz, Sejm, 17 marca 2016 r. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– System eWUŚ jest doskonały w wyszukiwaniu najdrobniejszych pomyłek i potrafi wyświetlić na czerwono – jako nieubezpieczonego – kobietę w ciąży na zwolnieniu lekarskim, dziecko, które ukończyło 18. rok życia, a rodzice zapomnieli ponownie zgłosić je do ubezpieczenia, czy też studenta, który na chwilę podjął pracę zawodową, a teraz wrócił na studia - tłumaczy szef FPZ.
- Przyjmujemy ich pod warunkiem wypełnienia ważnego pół roku oświadczenia, ale niektórzy potrzebujący pomocy medycznej zniechęcają się i rezygnują z wizyty. A każdy potencjalnie może być w stanie zagrażającym życiu – dodaje Krajewski. – W interesie państwa jest, by zostali zbadani, a nie odesłani z kwitkiem, bo ich kolejny kontakt ze służbą zdrowia może być już w szpitalu. Wizyta u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej powinna być darmowa tak jak wizyta na pogotowiu - twierdzi.
– Konieczność sprawdzania pacjentów w eWUŚ była karaniem lekarzy. Nie tylko tracili czas, który mogli poświęcić pacjentowi, ale jeszcze nie dostawali pieniędzy za przyjęcie nieubezpieczonych. A nie znam lekarza, który nie przyjąłby pacjenta tylko dlatego, że nie miał ubezpieczenia – mówi Ewa Kopacz.