Pomysł PiS, by finansować lecznictwo z budżetu państwa, zmniejszy biurokrację. Ale może się okazać, że pieniędzy na zdrowie będzie mniej - pisze "Rzeczpospolita".
Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
– Przy przejściu na system budżetowy składkę zdrowotną musiałby zastąpić podatek. Tylko czy dałoby się go specjalnie oznaczyć – zastanawia się dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, członek Rady NFZ. Jej zdaniem ubezpieczeniowy system składkowy ma zalety. – Uświadamia, że mamy solidaryzm społeczny i wszyscy powinni partycypować w wysokich kosztach leczenia – tłumaczy.
– Taniej będzie uznać, że wszyscy obywatele mają prawo do nieodpłatnego leczenia, aniżeli poddawać ich uprawnienia ciągłej weryfikacji. Zaoszczędzilibyśmy na biurokracji i utrzymywaniu systemu eWUŚ – mówi Maciej Dercz, radca prawny i ekspert w dziedzinie ochrony zdrowia Uczelni Łazarskiego.
– Wadą takiego systemu jest fakt, że pieniądze na ochronę zdrowia nie będą rosły. Obecnie przepisy gwarantują, że na zdrowie przeznaczamy 9% naszego wynagrodzenia – zauważa Agnieszka Pachciarz, była prezes NFZ. Jej zdaniem w przypadku systemu budżetowego minister zdrowia musiałby walczyć o pieniądze z ministrem finansów. – Do tej pory przegrywał – zauważa.