Trzecia fala, jeśli chodzi o zakażenia, prawdopodobnie się przełamała. Sytuacja w szpitalach covidowych jest nadal trudna, ale się nie pogarsza. Liczba zgonów utrzymuje się na stałym, rekordowo wysokim poziomie. Tempo szczepień, jakkolwiek rząd by nie oklaskiwał własnych sukcesów, pozostawia bardzo wiele do życzenia.
Lekarze często mawiają, że każde dziecko rodzące się w szpitalu jest oglądane oczami Virginii Apgar. Jednak wkład dr Apgar w rozwój medycyny nie ogranicza się jedynie do tej słynnej metody oceny.
Napisałem kiedyś artykuł „Handlarze nadzieją”, który dotyczył leczenia onkologicznego w ramach terapii niestandardowych, sprzedawanych po bajońskich cenach publicznemu płatnikowi. Obecnie to płatnik, w ramach walki z pandemią, skłonił mnie do napisania tekstu o innej tematyce, ale – sięgając bardzo głęboko – w zasadzie o tym samym: o sprzedawaniu nadziei bezbronnym – pisze Maciej Biardzki.
Prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych nie należy mylić z publicznym ubezpieczeniem zdrowotnym będącym elementem polityki społecznej państw. W istocie pomiędzy nimi jest bardzo wiele różnic, a można nawet stwierdzić, że drugi rodzaj ubezpieczeń jest zaprzeczeniem tych pierwszych.
W 1817 r. James Parkinson jako pierwszy opisał obraz kliniczny choroby, która nazwana została jego nazwiskiem i zapewniła mu miejsce w historii medycyny. Po ponad dwóch wiekach nadal nie poznano w pełni choroby, na którą cierpi według szacunków około 6 mln osób na świecie.
Premier i minister zdrowia poinformowali mnie, że sytuacja wygląda lepiej, niż się spodziewali. Patrząc tydzień do tygodnia liczba zakażeń jest raczej spadająca. Obawiali się, że sytuacja po świętach może być gorsza – mówił prezydent Andrzej Duda po posiedzeniu Rady Gabinetowej. W czwartek Polska znalazła się na 3. miejscu na świecie pod względem liczby zgonów.
Czy szczepienia w Rzeszowie są dla wszystkich bez względu na wiek? Czy to element kampanii wyborczej? Ile prawdy jest w świątecznych „newsach”? Czy polityczne harce wokół szczepień im służą?
Są dowody na odwrócenie trendu trzeciej fali – mówi minister zdrowia. Najtrudniejsze jednak ciągle przed nami. Czy po świętach nie będzie odbicia w zakażeniach? Wszystko zależy zarówno od indywidualnych decyzji związanych ze spędzaniem świąt, jak i decyzji dotyczących obostrzeń, które zapadną w przyszłym tygodniu.
To drobny błąd, za który minister Michał Dworczyk przeprosił – bagatelizuje sprawę większość polityków PiS. Czy roller-coaster, jakiego doświadczyła wczoraj Polska, a przynajmniej część żywotnie zainteresowana szczepieniami przeciwko COVID-19, to rzeczywiście „drobny błąd”? I jakie wnioski możemy wyciągnąć po tym doświadczeniu?
... jest kilka istotnych wątpliwości dotyczących pomysłów na ich masową realizację.
Niemal wszystkie partie udowodniły, że nie chcą i nie wiedzą jak zbudować sprawny system ochrony zdrowia. Gdyby zatem oddać tę sprawę politykom, należałoby podsumować: beznadzieja przy braku alternatywy. Wniosek nasuwa się sam: trzeba zaproponować społeczny projekt naprawy publicznej ochrony zdrowia.
Z pandemią generalnie radzimy sobie fatalnie, a w ostatnich tygodniach zaliczyliśmy potężne tąpnięcie, spadając o dziesięć kolejnych pozycji w rankingu Bloomberga. W tym czasie politycy po obu stronach barykady urządzają festiwal wzajemnych oskarżeń lub wątpliwej jakości obietnic.
Wiosenna fala jest wyższa niż jesienna. Tylko od naszej odpowiedzialności zależy długość jej trwania i to, czy działający na oparach system ochrony zdrowia całkowicie się nie załamie. Symptomy tego załamania widać już w niektórych regionach, mimo to u decydentów polityka po raz kolejny wygrywa ze zdrowym rozsądkiem.
Ochrona zdrowia stoi na krawędzi wydolności – tak premier uzasadniał konieczność wprowadzenia nowych obostrzeń. Skoro jest tak źle – a jest! – dlaczego rząd nie zdecydował się na wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, który pomógłby egzekwować obostrzenia? To zagadka, zwłaszcza w kontekście zapowiedzi premiera, że „nie wyklucza takiego kroku”, jeśli sytuacja za 2-3 tygodnie się pogorszy.
Walką z epidemią zarządza pięciu ekonomistów i jeden lekarz. Na czele sanepidu stoi osoba, która nie ma zielonego pojęcia o zdrowiu publicznym. We wrześniu przyjęliśmy strategię testowania, która odcięła nas od informacji o przebiegu pandemii – punktuje błędy ministra zdrowia prof. Wojciech Maksymowicz.
Jesteśmy nadal na ramieniu wstępującym trzeciej fali pandemii COVID-19. Widać wyraźnie, że szybko się uczymy, szczególnie w kwestiach wynikających z tzw. e-zdrowia, wykorzystania skromnych zasobów systemu, czy funkcji służb sanitarno-epidemiologicznych. Jednak w wielu miejscach system trzeszczy.
Przez działania pozorowane w walce z pandemią COVID-19 państwo nie tylko wywiesza białą flagę, ale zdaje się ochoczo nią wymachiwać.
Kolejne państwa wciągają Polskę na listę krajów o bardzo wysokim, albo najwyższym ryzyku pandemicznym. Mamy status taki, jaki rok temu miały Chiny, Iran czy Włochy. Trudno się dziwić, skoro trzecia fala w ostatnim tygodniu bardzo się nad Wisłą wypiętrzyła – i prawdopodobnie jeszcze nie osiągnęła szczytu.
Polska, jako jeden z niewielu krajów Unii Europejskiej, nie wstrzymała realizacji szczepień przeciwko COVID-19 preparatem firmy AstraZeneca, za co rządowi należą się słowa uznania. Ale to jedyny plus zamieszania z tą szczepionką.
Polityka zdrowotna państwa nie powinna polegać na czymś innymi niż polityka zdrowotna szpitala. W obu przypadkach powinno chodzić o to samo: żeby ludzi chorych leczyć, robiąc to jak najlepiej, a przy tym tak efektywnie, aby szpital mógł się z tego utrzymać i nie zbankrutować.