Pandemia COVID-19 jeszcze się nie skończyła – szkoda, że coraz częściej traktujemy to jako oczywistość, bez wyciągania wniosków czy należytej uwagi. A jest na co zwracać uwagę, bo trendy nowych przypadków w Europie dają do myślenia.
Pierwsze polskie adeptki medycyny musiały pokonać wiele przeszkód, aby realizować swoje powołanie. Walcząc z pokutującymi od stuleci stereotypami, borykając się z wyśmiewaniem, krytyką i odrzuceniem ze strony zdominowanego przez mężczyzn środowiska lekarskiego, odważnie przecierały szlaki dla kolejnych pokoleń kobiet.
Wywiad z prof. Maksymowiczem może być cennym materiałem nie tylko dla naukowych prac, które niewątpliwie w następnych latach powstaną, ale też dla zespołów śledczych, gdy zapadnie decyzja o określaniu zakresu odpowiedzialności osób podejmujących decyzje w trakcie pandemii.
W ciągu jedenastu dni wojny Ukrainę opuściło ponad milion osób – lwia część, już niemal milion, przez granicę z Polską. Rząd szlifuje, cytując rzecznika rządu, specjalną ustawę, która ma uregulować podstawowe kwestie socjalne i ekonomiczne pobytu setek tysięcy, być może nawet kilku milionów, osób w naszym kraju, ale problemy do rozwiązania są tu i teraz. Na przykład kwestia szczepień dzieci i młodzieży.
Pandemia się nie skończyła. Do problemów, jakie sprowadziła na nasz już niewydolny system ochrony zdrowia, wkrótce dołączą wyzwania wynikające z napływu uchodźców z objętej wojną Ukrainy. Przed nami trudne czasy i wiele niewiadomych.
4 marca 2020 r. odnotowano w Polsce pierwszy przypadek zakażenia SARS-CoV-2. Dwa ostatnie lata zdominował temat pandemii. I choć od ponad tygodnia opinia publiczna żyją niemal wyłącznie napaścią Rosji na Ukrainę, zagrożenia epidemicznego nie można tracić z pola widzenia.
Niespójność i brak konsekwencji oraz wrażenie chaosu decyzyjnego to wrogowie skutecznego zarządzania w kryzysie. Dlatego, by unikać go w przyszłości, opierajmy się na danych i wiedzy, a nie przekonaniach osób o wątłej wiedzy medycznej.
Agresja Rosji przeciw Ukrainie spycha w oczywisty sposób temat pandemii na dalszy plan. Ale COVID-19 ciągle z nami jest, nie powinniśmy o tym zapominać.
Kanada, jak inne kraje rozwinięte, posiada publiczny, silnie uregulowany system ochrony zdrowia. Jednak czymś, co odróżnia system kanadyjski od systemów innych krajów, jest wyjątkowa uporczywość w dodatkowym ograniczaniu pozasystemowych rynkowych alternatyw.
Stosowanie uchwały Rady Przejrzystości narażającej firmy na ujawnienie tajemnic przedsiębiorstwa może zniechęcić je do składania wniosków w trybie ustawy refundacyjnej – pisze Irena Rej, prezes Izby Gospodarczej "Farmacja Polska".
Żaden problem by nie zniknął z moim odejściem – stwierdził minister zdrowia Adam Niedzielski. Cóż, bez specjalnego wysiłku można byłoby wskazać co najmniej kilka, które jednak by zniknęły. Gwoli sprawiedliwości – zapewne nie na zawsze, może nawet nie na długo.
Minister zdrowia Adam Niedzielski stał się niezwykle medialną osobą – czy jest to jednak powód do zadowolenia? A jeżeli tak, to do czyjego?
Starożytni nazywali ją „świętą” lub „wielką” chorobą. Przez stulecia zmagali się z nią władcy, papieże, artyści, dowódcy wojskowi i naukowcy. W wielu społecznościach tradycyjnych nadal wierzy się, że ataki tej choroby są dowodem łączności z bogami lub duchami, zdolności szamańskich czy uzdrawiających, ale także wynikiem klątwy czy kary.
Liczący 4 mld zł Fundusz Medyczny miał zostać rozdysponowany m.in. na innowacyjne terapie i infrastrukturę. Wydano rozczarowujące 200 mln. W 2021 r. wyhamowała reforma psychiatrii, pomimo zachęcających efektów pilotażu Centrów Zdrowia Psychicznego. Ustawa o minimalnych płacach w ochronie zdrowia, a także porozumienie z ratownikami wydawały się raczej kupowaniem czasu przez ministerstwo.
Gdy minister zdrowia ogłasza „początek końca pandemii” i powrót – na wiosnę – do normalności, WHO przestrzega przed obserwowanymi mutacjami SARS-CoV-2. – Pandemia jeszcze się nie kończy – przestrzegają eksperci, choć wielu z nich przyznaje, że po fali Omikronu możemy liczyć, że kolejne zderzenia z wirusem nie będą już tak bolesne w skutkach.
Różnic między gospodarką rynkową a tzw. socjalistyczną (nakazowo-rozdzielczą) jest wiele. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną z nich, odnoszącą się do sposobu traktowania klienta. Można ją zdefiniować słowami: „do siebie” albo „od siebie”.
Mijają dwa lata od pojawienia się koronawirusa w Europie. Wcześniej informacje o SARS-CoV-2 dochodziły z Chin i jako takie na początku były traktowane jako dość egzotyczne i nas niedotyczące.
Walutą, w której przyjdzie regulować rachunek, będą kolejne nadmiarowe zgony, liczone w tysiącach. Środowe zapowiedzi, te które padły podczas konferencji prasowej i te, na które minister pozwolił sobie w wywiadzie dla jednego z tabloidów, już zmieniają pandemiczne zachowania Polaków.
Piąta fala i nowy, bardziej zaraźliwy wariant SARS-CoV-2 powinny skłonić rząd do poważnej oceny sytuacji, skali wyzwań i zagrożeń. Tymczasem dostaliśmy dokument, który zawiera jedynie powszechnie znane banały. Trudno o bardziej jaskrawy przykład bałaganu w rządzeniu państwem.
Minister zdrowia wyraził zdziwienie, że przywiązujemy tak dużą wagę do wysokości pensji minimalnej. Jego zdaniem dla lekarzy nie ma ona większego znaczenia, bo mogą oni zarobić tyle, ile chcą. Dyrektorzy szpitali, stojąc wobec deficytu lekarzy, muszą spełnić ich żądania płacowe.