Rok 2012 przejdzie do historii polskiej medycyny jako rok, w którym przebicie się przez gąszcz absurdalnych przepisów było praktycznie niemożliwe.
Wiele osób pyta mnie, co jako wiceminister zdrowia robię w sprawie refundacji leków, przekształceń szpitali czy dostępności specjalistów. Tymczasem kompetencje w resorcie są ściśle określone.
"Do czego jest dana rura? Dana rura jest do niczego" - mówili w niezapomnianym skeczu Kabaretu Dudek Jan Kobuszewski i Wiesław Gołas. Z przykrością trzeba stwierdzić, że powyższe słowa można odnieść do tzw. uzgodnień zewnętrznych w sprawie projektów aktów prawnych dotyczących opieki zdrowotnej.
Ministerstwo zdrowia zdaje się wierzyć, że prywatyzacja rozwiąże wszystkie problemy w działalności leczniczej.
Od poniedziałku (12 bm.), jeden z żartów dotyczących polskiej opieki medycznej należy traktować śmiertelnie poważnie: "Żeby chorować - trzeba mieć zdrowie". Nie tylko psychiczne, ale i kondycję.
Ponieważ w Polsce jest za mało lekarzy i brakuje specjalistów postanowiono ten stan rzeczy zmienić. Istnieje obawa, że w wyniku podjętych działań będziemy mieli jeszcze mniej lekarzy i większe braki specjalistów, ale za to wydamy więcej pieniędzy.
Rządzący namnożyli sobie tyle problemów, że kolejne, które się pojawiają, zacierają ich pamięć o poprzednich – niezałatwionych. Tak jest również w resorcie zdrowia. O tym problemie nie wolno jednak zapominać. Zwłaszcza, że jest groźny zarówno dla pacjentów i lekarzy - mówi Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Publikowany tekst to obszerne fragmenty wykładu inauguracyjnego wygłoszonego w 2002 r. przez prof. Andrzeja Szczeklika z okazji nadania mu doktoratu honoris causa przez Śląską Akademię Medyczną w Katowicach.
Publikowany tekst to obszerne fragmenty wykładu wygłoszonego w 2002 r. w pałacu w Łazienkach Królewskich przez prof. Andrzeja Szczeklika z okazji nadania mu doktoratu honoris causa przez Akademię Medyczną w Warszawie.
Wykład inauguracyjny wygłoszony 2 października 2000 w Uniwersytecie Jagiellońskim podczas uroczystego rozpoczęcia roku akademickiego, w 600-lecie odnowienia Akademii Krakowskiej.
Sympatyczny wiceminister Andrzej Włodarczyk, były szef Warszawskiej Izby Lekarskiej, kieruje obecnie w Ministerstwie Zdrowia pracami nad nowym kształtem specjalizacji lekarskich. Właśnie przygotował projekt rozporządzenia, które radykalnie zmienia system zdobywania tytułów specjalisty.
Obecny spór "pieczątkowy" pomiędzy lekarzami a rządem jest efektem źle przeprowadzonego przez rząd procesu konsultacji społecznych nad ustawą refundacyjną.
W sprawie leków zawiedli wszyscy: rząd, opozycja, Sejm i lekarski samorząd. Zapłacił jak zawsze pacjent.
"Kadencja za kadencją, minister za ministrem, a w służbie zdrowia bez zmian. Nikt nie ma odwagi do poważnych zmian, a działania kolejnych ministrów są chaotyczne i cząstkowe" - Janusz Palikot komentuje spór lekarzy z rządem.
Sromotnie przegrywamy propagandowo! Niewielu laików rozumie całe zamieszanie z receptami! Niestety wliczają się tych nierozumiejących i prawodawcy, i także opiniotwórcy, np. większość dziennikarzy.
Wniosek zgłoszony przez posła Bolesława Piechę z ramienia PiS o odwołanie Ministra Zdrowia Bartosza Arłukowicza jako winowajcy złej ustawy o refundacji i złym obwieszczeniu z wykazem leków refundowanych jest przejawem głupoty.
Chaotyczne działania Ministerstwa Zdrowia sprawiły, że rok 2011 w ochronie zdrowia został zmarnowany. Silna legitymacja wyborców, dająca możliwość kontynuowania reform, nie została należycie wykorzystana. Dobre kierunkowo ustawy z pierwszego pakietu ustaw zdrowotnych zostały fatalnie wdrożone. Do dzisiaj brakuje aktów wykonawczych do obowiązujących przepisów, co uniemożliwia ich prawidłowe funkcjonowanie.
Z niepokojem obserwuję, że większość polityków nadal nie rozumie istoty problemu związanego ze złymi zapisami ustawy refundacyjnej - komentuje Prezesa Federacj Porozumienie Zielonogórskie, Jacek Krajewski.
Wracając do sedna debaty publicznej - zawartości nowej listy leków refundowanych - należy wskazać, że tryb i czas jej wprowadzenia to podstawowe grzechy główne.
Reformy Minister Kopacz były tak przemyślane i dobrze przygotowane, że po ich wprowadzeniu w życie trzeba było ją ewakuować do Sejmu i uczynić drugą osobą w państwie, a na ministra powołać człowieka, który wydawał się przynajmniej sprawny organizacyjnie.