Co tam szczegóły prawne dotyczące wyjazdów polskich pacjentów za granicę. Są inne kwestie transgraniczne, ba – transkontynentalne, w znacznie większym stopniu zajmujące szefa resortu zdrowia, który na tydzień leci z premierem do Afryki.
![](https://adst.mp.pl/img/articles/kurier/bartPAN.jpg)
Ministrowie podczas posiedzenia Sejmu. Fot. Przemysław Wierzchowski / Agencja Gazeta
Lada dzień – konkretnie za tydzień – wejdą w życie postanowienia unijnej dyrektywy transgranicznej. Część pacjentów, tych którzy utknęli w wieloletnich kolejkach do specjalistów i zabiegów, zastanawia się, czy to znaczy, że będą mogli poddać się leczeniu za granicą i czy aby na pewno NFZ zapłaci za ich leczenie.
Niektórzy świadczeniodawcy zacierają ręce, licząc że zyskają dodatkowych pacjentów, którzy wybiorą polskie placówki (w myśl zasady – dobrze i tanio), niektórzy obawiają się tańszej konkurencji, szczególnie zza południowej granicy. Jedynie ministerstwo zdrowia do kwestii transgranicznej opieki medycznej podchodzi mało emocjonalnie, niespiesznie procedując projekt ustawy, w którym Polska ma rozstrzygnąć podstawowe zasady, na jakich implementuje zapisy dyrektywy. Jeśli proces legislacyjny będzie toczył się sprawnie, ustawa ma szanse na uchwalenie przed końcem roku. Na razie trwają konsultacje.