Kara pierwsza
Mechanizm jest prosty: pracujesz - twoja składka na Narodowy Fundusz Zdrowia w wysokości 9 proc płacy odprowadzana jest niejako automatycznie. Nie myślisz o tym, pion rachuby w firmie robi to za ciebie. Uzyskujesz za to ty sam i twoja rodzina dostęp - lepszy lub gorszy - do świadczeń zdrowotnych w zakładach opieki zdrowotnej. W firmie co miesiąc każdy pracownik otrzymuje druk RMUA, który poświadcza, że składka została odprowadzona. Jeśli jesteś rolnikiem, załatwia to za ciebie KRUS. Jeśli emerytem - składkę opłaca ZUS.
W ten sposób system obejmuje 37 346 690 osób opłacających składkę oraz członków ich rodzin.
Jeśli zaś żyjesz z np. z kapitału i jesteś szczęśliwym rentierem, albo twoje honoraria za napisane czy sporządzone lub namalowane dzieła są wystarczające - masz prawo podpisać dobrowolną umowę o ubezpieczeniu i co miesiąc musisz wtedy odprowadzać 315 (w tym miesiącu) zł poprzez ZUS na konto NFZ. Jest to 9 proc. od aktualnej średniej krajowej płacy. Ustawa nie czyni żadnej różnicy między obywatelem, który zarobił średnią, albo więcej od niej, i tym, którego dochody ledwie starczają na opłaty. Wygoda urzędników, którzy nie mają chęci wdawać się w subtelne rozróżnienia między poszczególnymi grupami dochodów ma przewagę nad stanem faktycznym. W ten sposób ubezpieczający się dobrowolnie karany jest po raz pierwszy.
Kara druga
Jak podaje Biuro Komunikacji społecznej NFZ ten rodzaj ubezpieczenia obejmuje "19 310 osób opłacających składkę oraz członków rodzin".
GUS szacował liczbę Polaków 31 grudnia 2009 na 38 167 300 osób. Różnica - ponad 800 tysięcy - błąka się więc poza systemem ochrony zdrowia. Jakby nie patrzeć, jakaś część z nich to są osoby wypchnięte poza nawias. Przez przepisy ustawy i ich aplikację.