"Wyglądają jak piersi radzieckich generałów, zasłużonych podczas wielkiej wojny ojczyźnianej: znaki jakości, laury konsumenta, rekomendacje, pozytywne opinie..." – tak o opakowaniach produktów handlowych napisał anonimowy internauta. Wśród tych "medali" są np. loga nagród konsumentów gwarantujące nam, że ów produkt w internetowym głosowaniu poparł kilkuset, a czasem tylko... kilkudziesięciu internautów. Jednak tuż obok można znaleźć loga Centrum Zdrowia Dziecka, Instytutu Matki i Dziecka czy też medycznych towarzystw naukowych, czyli instytucji, które postrzegamy jako instytucje zaufania publicznego.
Jest oczywiste, że te "piersi radzieckich generałów" mają wyróżnić produkt w oczach potencjalnego nabywcy. Co jednak, tak naprawdę, kryje się za owymi medalami? Czy rzeczywiście mamy podstawy, by uważać te wyróżnione produkty za lepsze, gdy widnieje na nich logo szanowanego instytutu lub naukowego towarzystwa. Czy naukowe instytucje, romansując z biznesem, pomagają zdezorientowanym nabywcom, czy też tracą autorytet?