- Powstała sytuacja stanowi niewątpliwe zagrożenie epidemiologiczne. Nasza wschodnia granica jest otwarta, codziennie przemieszczają się przez nią tysiące ludzi. Nigdy nie możemy wykluczyć, że nie są chorzy, nie mają początków infekcji, lub nie są w okresie wylęgania. Do tego nie znamy faktycznego stanu na Ukrainie, zwłaszcza w panującej tam aktualnie sytuacji politycznej, gdy docierają do nas rozbieżne informacje z różnych ośrodków politycznych. Poza tym od ok. 2-3 tygodni mamy również doniesienia epidemiologiczne z Rosji o wzroście zachorowań na grypę i infekcje grypopochodne, w tym zakażenia wirusem A/H1N1. Znając procesy epidemiczne i przebieg transmisji tego typu zakażeń możemy z dużym prawdopodobieństwem prognozować dalszy bieg wypadków. Przy tym istotne jest, że do końca nie wiemy, jaki typ wirusa grypy przeważa w epidemii na Ukrainie.