Po nagłym zniesieniu restrykcji covidowych po Chinach rozlewa się fala infekcji wariantem Omikron. Lekarze informują o zakażeniach w szpitalach, z aptek znikają lekarstwa, a eksperci wzywają do przyspieszenia kampanii szczepień, by uniknąć nawet prawie miliona zgonów.
W ostatnich tygodniach chińskie władze wykonały zwrot o 180 stopni w sprawie przeciwdziałania pandemii COVID-19. Większość z utrzymywanych przez prawie trzy lata surowych restrykcji i kontroli zostało zniesionych, mimo że bilanse wykrywanych w kraju zakażeń były zbliżone do rekordowych.
Obecnie w chińskich miastach widać dużą falę infekcji, choć nie oddają tego oficjalne statystyki. Władze zrezygnowały z masowych testów i wymogu okazywania ujemnych wyników w miejscach publicznych, zakażeni nie są już zabierani do izolatoriów, a do oficjalnych bilansów nie wlicza już się tzw. przypadków bezobjawowych.
Zakażonych jest coraz więcej lekarzy i pielęgniarek, a w niektórych przypadkach proszeni są o nieprzerywanie pracy w przychodniach, które zapełniają się pacjentami z gorączką – podała agencja Reutera. Z relacji publikowanych w mediach społecznościowych wynika, że w Pekinie przed przychodniami tworzyły się długie kolejki na kilka godzin oczekiwania.
– Nasz szpital jest przeciążony pacjentami. Każdego dnia przychodzi 700–800 pacjentów z gorączką – powiedział Reuterowi lekarz o nazwisku Li, który pracuje w szpitalu w prowincji Syczuan.
– Kończą nam się zapasy lekarstw na gorączkę i przeziębienie, czekamy na dostawy. Kilka pielęgniarek w klinice dla osób z gorączką ma dodatnie wyniki, nie ma żadnych środków ochronnych dla pracowników szpitala i sądzę, że niedługo wszyscy się zakazimy – dodał doktor Li.
Leki przeciwgorączkowe i szybkie testy na COVID-19 znikają też z półek w aptekach, ponieważ część mieszkańców gromadzi zapasy. Wykupowane są również inne środki, uznawane przez niektórych za pomocne w walce z chorobami, takie jak brzoskwinie w puszkach, choć nie ma dowodów na ich działanie – podał portal Sixth Tone.
Pracujący w USA chiński specjalista ds. polityki zdrowotnej Chen Xi powiedział BBC, że rozmawiał z dyrektorami i pracownikami szpitali w Chinach o niedoborach personelu. – Od ludzi, którzy są zakażeni, wymaga się, by pracowali w szpitalach, co tworzy tam środowisko do transmisji wirusa – podkreślił.
– Nie ma kultury pozostawania w domach z łagodnymi objawami. Gdy ludzie czują się chorzy, wszyscy idą do szpitali, co może łatwo załamać system ochrony zdrowia – dodał Chen.
Wicepremier ChRL Sun Chunlan, odpowiedzialna za walkę z pandemią, jeszcze 21 listopada wzywała do stanowczego wygaszania wszelkich ognisk COVID-19. Po zniesieniu obostrzeń władze uspokajają mieszkańców i podkreślają, że Omikron jest znacznie łagodniejszy niż pierwotna odmiana koronawirusa. Narracja o „ludowej wojnie” przeciwko pandemii ustąpiła miejsca apelom o dbanie o zdrowie.
Eksperci z Uniwersytetu Hongkońskiego (HKU) ocenili w nowym raporcie sponsorowanym przez Chińskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, że władze powinny przyspieszyć kampanię szczepień dawkami przypominającymi, stosować leki przeciwwirusowe i wprowadzić dystansowanie społeczne. Ich zdaniem może to zmniejszyć potencjalną liczbę zgonów na COVID-19 z ponad 957 tys. do około 627–742 tys. – podał dziennik „Financial Times”.
Według pracującego na HKU epidemiologa Bena Cowlinga niedobór zasobów medycznych doprowadził w tym roku do dużej liczby zgonów w Hongkongu. – Jeden z powodów, dla których mieliśmy (w Hongkongu) tak wysoki odsetek zgonów, to po prostu niedobór zasobów szpitalnych, by poradzić sobie ze wzrostem (liczby zakażeń). Niestety to samo stanie się w Chinach kontynentalnych za miesiąc lub dwa – ocenił Cowling.