W blisko 100-tysięcznym Kaliszu działa tylko jeden punkt wymazowy przy szpitalu. W kolejce do testu na SARS-CoV-2 czeka się na dworze po kilkadziesiąt minut. „Nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego tak na szybko przeorganizować” – powiedział w środę rzecznik prasowy kaliskiego szpitala Paweł Gawroński zapytany o poprawę warunków oczekujących.
Punkt pobrań wymazów przy Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kaliszu przy ul. Poznańskiej zbudowany jest z jednego kontenera, przy którym znajduje się namiot.
„Ochronę przed złą pogodą mają jedynie osoby, które za moment będą dopełniały formalności. Pozostałe muszą czekać na nieosłoniętym placu przed szpitalem” – powiedziała PAP kobieta, która w środę stanęła w kolejce do wykonania testu.
Kiedy przyszła na kilka minut przed wyznaczoną w systemie e-Kolejka godziną, przed kontenerem czekało już 30 osób. Badanie zrobiła po 70 minutach oczekiwania.
„Czy mam koronawirusa? – jeszcze nie wiem, ale na pewno nabawiłam się choroby współistniejącej – zapalenia płuc, odmrożenia dłoni i stóp lub zwykłego przeziębienia” – powiedziała.
Dodała, że „wszystko idzie sprawnie, ale bardzo wolno. Są dwie osoby spisujące, co trwa kilka minut. Każdy pacjent musi podać numer zlecenia, swojego telefonu i adres. Jedna z tych osób wypełnia kwestionariusz papierowy, druga internetowy plus wpisuje w zeszyt i obkleja kodami kreskowymi pojemnik na patyczek z wymazem oraz zlecenie. I tutaj chyba jest największy problem. Gdyby były dwa lub trzy stanowiska do wypełniania wszystkich tych formalności, byłoby szybciej, bo pobranie trwa kilka sekund” – wyjaśniła. Podobne relacje padały ze strony innych pacjentów.
Rzecznik prasowy kaliskiego szpitala Paweł Gawroński powiedział, że kolejki tworzą się dlatego, że część osób przychodzi bez rejestracji.
„System e – Kolejka, który ustawia pacjentów, nie jest doskonały. W przypadku braku terminów powinien wskazywać pacjentowi jakiś kolejny punkt; natomiast nie zawsze to robi, wtedy pacjenci nie wiedzą, co robić i przychodzą tam, gdzie mają najbliżej” – powiedział.
Podał, że w poniedziałek na 250 osób ponad 50 pacjentów zgłosiło się spoza kolejki. „Dlatego ten punkt jest przeciążony” – stwierdził. Przyznał, że trwają dyskusje co zrobić, żeby poprawić warunki oczekujących. „Do rejestracji została dołożona dodatkowa osoba. Nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego tak na szybko przeorganizować, bo w kolejce stoją ludzie z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Nie możemy ich wpuścić do szpitala, bo za chwilę zakazimy cały szpital” – powiedział.