W stolicy Indii Delhi oraz w centrum finansowym tego kraju Bombaju odnotowano wyraźny spadek zachorowań na COVID-19 w ciągu dwóch ostatnich dni. Większość z tych, którzy zakazili się koronawirusem, nie potrzebowało hospitalizacji i wyzdrowiało w swoich domach – poinformowały w poniedziałek władze.
Dzienna liczba nowych przypadków zakażeń koronawirusem spadła w Bombaju w niedzielę poniżej 10 tys. – pierwszy raz od początku stycznia. 7 stycznia w mieście tym koronawirusem zakaziło się ponad 20 tys. osób, co stanowiło największą liczbę zakażeń od początku pandemii.
Najwyższy wzrost zakażeń w Delhi odnotowano 13 stycznia, kiedy koronawirusem zakaziło się niemal 29 tys. osób. Przewiduje się, że w poniedziałek liczba ta spadnie, pierwszy raz od początku miesiąca poniżej 15 tys.
W obu miastach ponad 80 proc. łóżek w szpitalach covidowych pozostaje wolnych. – Mamy do czynienia z dużą liczbą bezobjawowych i niewykrytych zakażeń – trudno jest je wskazać – powiedział w rozmowie z agencją Reutera Rajib Dasgupta z Uniwersytetu Jawaharlala Nehru w Delhi.
Epidemiolodzy prognozują, że do kolejnego szczytu zachorowań może dojść w Indiach na początku lutego. Niski poziom hospitalizacji tłumaczono odnotowanym wcześniej wysokim poziomom zakażeń oraz względnie efektywną kampanią szczepień. Z ponad 939 mln dorosłych mieszkańców Indii w pełni zaszczepionych zostało około 70 proc.
Obawiamy się kolejnej fali, tym razem zakażeń koronawirusem, która może pojawić się wraz z napływem pomocy humanitarnej po wybuchu wulkanu i spowodowanych nim powodziach – ostrzegł jeden z dyplomatów Tonga. Według WHO, przez całą pandemię w Tonga wykryto jedną infekcję.
Sobotnia erupcja położonego na Pacyfiku podwodnego wulkanu wywołała falę o wysokości 1,2 metra, która uderzyła w wybrzeża Tonga. Woda spowodowała lokalne powodzie i podtopienia. W położonym na archipelagu kraju przestały działać telefony i Internet.
Według wstępnych doniesień nikt nie zginął. Skutkami trzęsienia może być jednak dotkniętych do 80 tys. ze 105 tys. mieszkańców Tonga – przekazał Czerwony Krzyż.
W poniedziałek służby Australii i Nowej Zelandii wykonywały loty nad Tonga, by ocenić skalę strat. – Wiemy, że zniszczenia są znaczne – powiedziała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern. Dodała, że najważniejszą potrzebą jest zabezpieczenie dostaw wody pitnej, ponieważ pył wulkaniczny podobno zanieczyścił zbiorniki słodkiej wody.
Nie chcemy, by pomoc międzynarodowa wiązała się z kolejną falą, tym razem tsunami zakażeń COVID-19 – powiedział w poniedziałek agencji Reutera tongański dyplomata z Australii Curtis Tu'ihalangingie. Dodał, że rząd ocenia, jaka pomoc będzie teraz najbardziej potrzebna, ale każdy transport humanitarny dla Tonga będzie musiał przechodzić kwarantannę, a zagraniczny personel najprawdopodobniej nie będzie mógł wysiadać z samolotów.