Barometr epidemii (89) - strona 2

19.12.2021
Małgorzata Solecka
Kurier MP

Polska nie robi nic – bo tak trzeba podsumować brak jakichkolwiek motywatorów, mechanizmów, którymi dysponuje państwo – by zwiększyć odsetek zaszczepionych. Trudno uznać za realną zmianę zapowiedź, ciągle tylko zapowiedź, ministra zdrowia, że obowiązek szczepień dla pracowników medycznych zostanie wprowadzony w rozporządzeniu jeszcze przed końcem 2021 roku – to oczywistość, która powinna się zmaterializować już wiele miesięcy temu. Odpowiedzialni za proces szczepień chwalą się odbiciem w górę dziennych statystyk dotyczących liczby wykonywanych szczepień, ale ten „sukces” zapewniają ci, którzy ponad pół roku temu z entuzjazmem przyjmowali podstawowe szczepienie. I tak, podczas gdy w Polsce w ostatnich dniach zużywane jest 5 dawek szczepionki w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców, w Niemczech jest to 12, a w Austrii (kraju, który zdecydował się jako pierwszy w świecie na wprowadzenie szczepień obowiązkowych, będą egzekwowane od lutego) – ponad 10.

Największe wyzwanie. Kościoły. 19 grudnia, przedpołudniowa msza św. w jednym z żoliborskich kościołów. Stosunkowo niedużych. Zajęte praktycznie wszystkie miejsca siedzące. Na drzwiach kościoła próżno szukać informacji, ile osób mieści się w 30-procentowym limicie. Nie ma jej też na stronie parafii, ani na parafialnym Facebooku. Nie ma ani słowa o obowiązujących od 15 grudnia obostrzeniach, o certyfikatach szczepień. Zdecydowana większość wiernych ma maseczki, niestety – duża część nieprawidłowo założone lub takie, które już nie powinny być stosowane (materiałowe). Jest jednak co najmniej kilkanaście osób, które masek nie mają wcale. Dorosłych, bo dzieci pięcioletnich i starszych, które nie mają zasłoniętych nosa i ust jest więcej. Masek nie ma trzech na czterech ministrantów. Jedno z małych dzieci uporczywie kaszle przez całą mszę. O pandemii w czasie mszy w tym kościele praktycznie się nie mówi, a jeśli już, to w sposób niejednoznaczny – którejś niedzieli ksiądz napomyka, że maseczki to temat zastępczy, który ma podzielić społeczeństwo.

Można inaczej. Dominikanie (warszawski Służew, Katowice) traktują pandemię i rygory sanitarne bardziej serio. Relacja z Katowic: „Na stronie parafii i na drzwiach informacja ile ludzi może być w kościele od 15.12. i że nie wlicza się w to osób w pełni zaszczepionych przeciw COVID-19, z prośbą by osoby zaszczepione miały ze sobą certyfikat szczepienia do weryfikacji. Ta sama informacja przypomniana została również na początku Mszy i na koniec, w ogłoszeniach parafialnych. (…) Dodatkowo: i na stronie parafii, i na drzwiach kościoła, i ustnie w ogłoszeniach przypomniano wszystkie inne zasady bezpieczeństwa (zasłanianie ust i nosa maseczką, dezynfekcja rąk, znak pokoju bez podawania rąk, zalecenie by Komunię Św. przyjmować na rękę)”. Łyżka dziegciu w beczce miodu: „Przy wejściu do kościoła nikt nie liczył osób wchodzących, ani niczego nie sprawdzał. Byłam na pierwszej mszy, tłoku nie było – tak na oko mieściliśmy się w limicie, ale pewności nie mam”. Na Służewiu w ławkach przyklejone są karteczki , które wskazują gdzie można usiąść i „dość skrupulatnie bracia liczą wchodzące osoby”.

Również w (niektórych) diecezjalnych parafiach można odnotować dobre praktyki. Parafia w Poznaniu, na dużym osiedlu bloków z wielkiej płyty, z dużą liczbą starszych osób: „Panowie stoją przy drzwiach i liczą, po osiągnięciu limitu można wejść tylko z paszportem”.

I jeszcze głos z Danii. „U nas sprawdzane są paszporty covidowe (szczepienie lub negatywny test) i od niedzieli wchodzą limity. Nie wejdzie więcej niż można. No i ksiądz czy biskup też jest sprawdzany, czy ma szczepienie lub test. Nikt nie jest ponad prawem. Na ławkach są naklejki, więc w zależności od limitu wiadomo, gdzie kogo posadzić”.

Przykładów braku jakikolwiek, zgodnych z przepisami, działań jest jednak znacząco więcej. Wiadomo, że za kilka dni – w piątek (tradycyjne pasterki), w sobotę i niedzielę (i ogólnie, w okresie świąteczno-noworocznym) świątynie zapełnią się jeszcze bardziej, niż ma to miejsce w tej chwili. Można mieć obawy, czy zorganizowanie dwóch lub nawet trzech pasterek lub przeniesienie ich na zewnątrz (bo i takie działania niektóre parafie podejmują) wystarczy, by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa.

Największa klęska. Zgony. Polska od tygodni utrzymuje się w ścisłej światowej czołówce zgonów covidowych, patrząc na liczby bezwzględne. W ostatnim tygodniu zajęliśmy w tej statystyce trzecie miejsce – po USA i Rosji. Patrząc na tygodniową statystykę (Worldometers.info) zgonów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, wygląda to tylko nieco lepiej: jesteśmy na ósmym miejscu, wyprzedzają nas m.in. Węgry (drugie miejsce w świecie, 114 zgonów) oraz, z krajów europejskich, Gruzja, Chorwacja, Słowacja i Bułgaria. W pierwszej dziesiątce dominują zresztą kraje europejskie – tuż za nami są Czechy oraz Bośnia i Hercegowina.

Ze wskaźnikiem dziennej liczby zgonów w przeliczeniu na milion mieszkańców przekraczającym 11 Polska szybko pnie się w zestawieniu krajów o największej globalnie liczbie zgonów covidowych w przeliczeniu na milion mieszkańców – zajmujemy w tej chwili 21. miejsce w świecie (2419, stan na 19 grudnia) i można się spodziewać, że jeszcze przed końcem roku wyprzedzimy Stany Zjednoczone i znajdziemy się w pierwszej dwudziestce krajów z najwyższymi wskaźnikami śmiertelności covidowej. De facto będziemy zaś znacznie wyżej niż na formalnym dwudziestym miejscu – wśród wyprzedzających nas w tej chwili krajów aż dziesięć to państwa mające mniej niż 5 milionów mieszkańców.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!