Co najmniej 15 lekarzy uczestniczących w kongresie zorganizowanym w portugalskiej Albufeirze, na południu kraju, zachorowało na COVID-19 po powrocie z tej organizowanej w pierwszej połowie listopada trzydniowej konferencji, podczas której w tym roku omawiano m.in. pandemię.
Według lizbońskiej rozgłośni “Observador” ognisko zakażenia pojawiło się po konferencji pulmonologów, w którym wzięło udział ponad 1200 specjalistów w dziedzinie chorób układu oddechowego. Kongres, który odbył się w popularnym wśród turystów regionie Algarve, zorganizowało Portugalskie Towarzystwo Pulmonologiczne (SPP).
W środowym komunikacie władze SPP sprecyzowały, że wydarzenie odbyło się pomiędzy 11 a 13 listopada w jednym z hoteli w kurorcie Albufeira. Zapewniły, że są w kontakcie z uczestnikami wydarzenia i odnotowują wszystkie przypadki zachorowań.
“Większość z potwierdzonych dotychczas 15 zakażeń przebiega w sposób bezobjawowy” - poinformowało SPP, wskazując, że każda z zainfekowanych osób przeszła wcześniej pełen proces szczepień przeciwko COVID-19.
Władze Portugalii nie wykluczyły w środę przywrócenia restrykcji w związku z nasilaniem się epidemii SARS-CoV-2. Tego dnia w kraju potwierdzono ponad 2500 nowych zakażeń koronawirusem, najwięcej od 26 sierpnia.
Jak poinformował w komunikacie resort zdrowia, wraz z potwierdzeniem od wtorku 2527 infekcji, ich całkowita liczba przekroczyła poziom 1,11 mln. Na 100 tys. mieszkańców przypada już 175 zakażonych.
Z szacunków ministerstwa wynika, że w ciągu ostatnich 24 godzin po infekcji koronawirusem zmarło dziewięć osób. W sumie zanotowano w kraju ok. 18,2 tys. zgonów.
Komentatorzy wskazują, że pandemia nasila się w całym kraju, mimo że Portugalia należy do państw o najwyższym odsetku zaszczepionych obywateli. Podwójną dawkę przyjęło tam już prawie 87 proc. ludności.
Wraz z nagłym wzrostem liczby infekcji wiceminister zdrowia Diogo Serras Lopes powiedział, że zgadza się z apelem prezydenta Marcelo Rebelo de Sousy, aby w Portugalii przywrócić część restrykcji sanitarnych, w tym m.in. wymóg noszenia maseczek na świeżym powietrzu.
W środę przywrócenie obostrzeń sanitarnych zapowiedział premier autonomicznego regionu Madery Miguel Albuquerque. Zapowiedział, że dotkną one szczególnie osoby, które nie zaszczepiły się dotąd przeciw COVID-19. Mają one m.in. stracić prawo wstępu do niektórych miejsc publicznych.
W Hiszpanii, w której od początku listopada rośnie liczba infekcji koronawirusem, przyspiesza proces szczepień trzecią dawką preparatów przeciwko COVID-19. Do środy, jak wynika z szacunków ministerstwa zdrowia, przyjęło ją 2,7 mln osób.
Według hiszpańskiego resortu zdrowia najwięcej trzecich dawek stanowią preparaty koncernu Pfizer. Podano ich dotychczas 2,3 mln. Pozostałe to szczepionki firmy Moderna. Wśród osób, które przyjęły trzecią dawkę szczepionki przeciwko COVID-19 dominują seniorzy powyżej 80. roku życia oraz osoby po przeszczepieniach narządów.
47-milionowa Hiszpania należy do światowej czołówki pod względem odsetka zaszczepionych osób. Podwójną dawkę przyjęło do środy ponad 89 proc. mieszkańców, a co najmniej jedną – blisko 90 proc.
Tymczasem w środę szef Hiszpańskiej Konfederacji Stowarzyszeń Przedsiębiorców (CEOE) Antonio Garamendi wezwał rząd Pedro Sancheza do wprowadzenia obowiązku szczepień przeciwko COVID-19. Wskazał też, że osoby odmawiające przyjęcia szczepionek przeciw COVID-19 powinny wraz ze zbliżaniem się kolejnej fali infekcji zostać przymusowo izolowane, aby nie przyczyniać się do rozpowszechniania pandemii.
Ponad 10 tys. nowych zakażeń koronawirusem stwierdzono minionej doby we Włoszech - podało w środę ministerstwo zdrowia. Liczba infekcji powróciła do poziomu z początku maja. Z powodu COVID-19 zmarły 72 osoby. Pozytywny wynik dało prawie 2 procent z 537 tysięcy przeprowadzonych jednego dnia testów.
W analizie danych z maja, gdy była podobna liczba infekcji, zwraca się uwagę na różnice w śmiertelności z powodu COVID-19. Wtedy zgonów było ponad 220 jednego dnia, czyli trzy razy więcej niż obecnie.
Łączny bilans zmarłych we Włoszech w związku z COVID-19 zbliża się do 133 tys. W szpitalach przebywa około 4500 osób, wśród nich ponad 480 na oddziałach intensywnej terapii. Szacuje się, że obecnie zakażonych jest co najmniej 127 tys. osób.
Zdaniem ekspertów, szczytu infekcji, nawet 30 tysięcy przypadków dziennie, należy oczekiwać w czasie świąt Bożego Narodzenia i na przełomie roku.
Politycy koalicji rządowej wyrażają opinię, że są uzasadnione powody, by przedłużyć obowiązujący do końca roku stan wyjątkowy, wprowadzony z powodu pandemii.
Oddziały intensywnej terapii dla pacjentów z COVID-19 w części regionów Austrii są na granicy pełnego zapełnienia. W rejonie Salzburga i w Tyrolu lekarze przygotowują się do stosowania triażu, czyli wstępnej selekcji pacjentów według ich stanu i przyjmowania na oddział tych lepiej rokujących.
W sprawie trudnej sytuacji w swoich szpitalach i klinikach Salzburg alarmuje od kilku dni. We wtorek szef szpitali w regionie Paul Sungler przedłożył władzom federalnym raport o przeciążeniu placówek w celu uzyskania wsparcia. Podkreślił, że liczy też na wsparcie innych krajów związkowych lub z zagranicy w kryzysowej sytuacji, bo miejsca dla pacjentów intensywnej terapii szybko się kończą – opisuje portal Kurier.
Dramatyczna sytuacja panuje również w szpitalach w graniczącym z Salzburgiem Tyrolu. „Stoimy o krok przed rozpoczęciem triażu” – alarmuje Barbara Friesenecker, lekarka z lokalnego oddziału intensywnej terapii. „Już teraz nie dajemy rady leczyć pacjentów tak, jak powinno to przebiegać. Trzeba będzie decydować, który pacjent ma największą szansę na przeżycie”.
