Singapur od początku pandemii prowadził politykę „zero Covid', wprowadził restrykcyjny lockdown, jednak liczba infekcji i zgonów wzrosła, gdy w gwałtownym tempie złagodził wcześniejsze obostrzenia. Ostatniej doby wykryto 3637 nowych zakażeń koronawirusem, zmarło 14 osób z COVID-19.
Piątek był trzydziestym trzecim dniem z rzędu, kiedy w państwie-mieście odnotowano przypadki śmiertelne związane z COVID-19. Od początku pandemii w Singapurze zmarło 280 osób chorych na COVID-19, podczas gdy tylko na początku września – ok. 50.
Obecnie z powodu COVID-19 hospitalizowanych jest nieco ponad 1,6 tys. pacjentów, z czego 338 znajduje się pod aparaturą tlenową, a 57 przebywa na oddziałach intensywnej terapii – podał dziennik „The Straits Times”.
– Singapur potencjalnie może doświadczyć od dwóch do trzech fal epidemii, jeśli środki ostrożności będą nadal łagodzone – skomentował w rozmowie z Reutersem Alex Cook z Narodowego Uniwersytetu Singapuru.
Wyjaśnił, że spodziewa się ustąpienia obecnej fali zakażeń, gdy w kraju osiągnięta zostanie zbiorowa odporność.
Singapur to jedno z kilku państw stosujących politykę „zero Covid”, polegającą na utrzymywaniu bardzo restrykcyjnych środków bezpieczeństwa w celu powstrzymania wzrostu infekcji i zgonów. Teraz zaczyna znosić ograniczenia, z powolnym otwieraniem granic włącznie. Podobny proces trwa w Australia i Nowej Zelandii.
Jak dotąd 84 proc. mieszkańców Singapuru zostało zaszczepionych. Obecnie, kiedy w Singapurze szczepić mogą się osoby powyżej 12. roku życia, państwo skupia się na zapewnianiu dawek przypominających. Władze starają się zapewnić dawki przypominające wszystkim mieszkańcom powyżej 30. roku życia, a nie tylko osobom starszym i chorym.