Jeżeli nie zmieni się trend wzrostu nowych zakażeń, to kwestia dwóch tygodni, kiedy na Lubelszczyźnie będą musiały powstawać kolejne oddziały dla pacjentów z COVID-19 – ocenił w czwartek członek Rady Medycznej przy premierze, szef Kliniki Chorób Zakaźnych SPSK1 prof. Krzysztof Tomasiewicz.
Odnosząc się do obecnej sytuacji epidemicznej, ekspert w rozmowie z RMF FM stwierdził, że wzrosty zakażeń nie rokują zbyt dobrze na najbliższe tygodnie.
Jak przewiduje prof. Tomasiewicz, nowe zakażenia wirusem SARS-CoV-2 będą odnotowywane nie tylko na wschodzie. – Nie zdziwiłbym się, gdyby ta fala rozlała się na inne województwa. Może nie w takim stopniu, jak na Lubelszczyźnie, ale jest to prawdopodobne – stwierdził.
Członek Rady Medycznej, pytany o sytuację w lubelskich szpitalach, przekazał, że sytuacja jest trudna. – Patrząc, jak wypełnione są poszczególne oddziały przewidziane dla pacjentów covidowych, to jesteśmy na prostej drodze, żeby otwierać kolejne oddziały – powiedział.
– Zbliżamy się nieuchronnie do tego momentu, to jest perspektywa dwóch tygodni, kiedy kolejne oddziały na Lubelszczyźnie będą musiały powstawać, jeżeli nic się nie zmieni w trendzie wzrostowym nowych zakażeń – podkreślił prof. Tomasiewicz.
Ekspert dopytywany o ewentualne obostrzenia, przekazał, że „dyskusje idą w kierunku, by zacząć wreszcie kontrolować przestrzeganie tych środków, które teraz obowiązują”. – Jeżeli to będzie w sposób skuteczny przeprowadzane, to lockdown nie będzie konieczny. (...) Jeśli jednak będzie taki wzrost i brak przestrzegania, to nie wykluczałbym tego – dodał prof. Tomasiewicz.
Pytany, czy w kwestii obostrzeń brane jest pod uwagę ograniczenie dostępu do miejsc publicznych – za okazaniem tzw. paszportu covidowego odparł, że „nasze społeczeństwo nie jest gotowe na takie typy rozwiązania, ale moim zdaniem żadne społeczeństwo nie jest na to gotowe”. – Jednak efekty takiego postępowania są. Jeżeli nie będzie innego wyjścia, to nie można tego wykluczyć – zaznaczył.
Podkreślił jednocześnie, że jest za tym, aby nie karać osób zaszczepionych, biznesmenów i sfery gospodarczej za to, że część osób nie chce się szczepić.