"Jesteśmy w połowie drogi do odporności populacyjnej"

12.07.2021
Szymon Kiepel

Jesteśmy w połowie drogi do osiągnięcia odporności populacyjnej – ocenił w rozmowie z PAP były szef GIS dr n. med. Andrzej Trybusz. Ekspert zaznaczył, że odporność po przechorowaniu COVID-19 jest mniej stabilna niż po zaszczepieniu.

W piątek minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że według przeprowadzonych badań przeciwciała posiada około 60 proc. populacji kraju, a wynika to z przechorowania COVID-19 lub zaszczepienia przeciw tej chorobie. Dodał, że co najmniej jedną dawkę szczepionki przyjęło dotychczas 54–55 proc. dorosłych. W Polsce wykonano dotąd ponad 31 mln szczepień, a w pełni zaszczepionych jest ponad 14,7 mln osób.

Były główny inspektor sanitarny dr n. med. Andrzej Trybusz zaznaczył w rozmowie z PAP, że minister zdrowia powołuje się na badania przesiewowe poziomu przeciwciał. – Odporność po przechorowaniu nie jest zbyt stabilna, występuje w różnym stopniu i zdarza się, że jej poziom dość szybko się obniża. Przechorowanie nie daje gwarancji, że osoba ponownie się nie zakazi SARS-CoV-2 – podkreślił.

– Problem odporności trochę spłaszczamy w dyskusji medialnej, odnosząc się tylko do poziomu przeciwciał, czyli tzw. odporności humoralnej – powiedział były szef GIS. Oprócz tego bardzo istotna jest odporność komórkowa, oparta o limfocyty T, które żyją długo, miesiącami jak nie latami, i jest to bardzo istotny element odporności. Tylko z odpornością komórkową jest taki problem, że nie mamy prostych metod jej pomiaru. O ile sprawa poziomu przeciwciał jest prosta, bo mamy dużo laboratoriów je mierzących, to z odpornością komórkową sytuacja jest bardziej skomplikowana i nie ma możliwości jej powszechnego sprawdzenia.

Były szef GIS wskazał, że według modeli matematycznych czwarta fala masowych zakażeń SARS-COV-2 przypadnie w Polsce na przełom sierpnia i września, z możliwym szczytem zachorowań na przełomie września i października. – Myślę, że poziom zachorowań będzie bardzo zróżnicowany regionalnie i jednak w tych rejonach, gdzie odsetek szczepień jest niski, a więc na wschodzie i południu kraju, będzie bardziej nasilona skala zachorowań niż na północy i zachodzie Polski, gdzie poziom wyszczepienia jest dość duży – ocenił.

Dodał, że według izraelskich i brytyjskich danych, wzrost liczby hospitalizacji i zgonów nie jest proporcjonalny do liczby zakażeń, co jak zaznaczył, wynika z poziomu zaszczepienia tamtejszych społeczeństw.

Trybusz przypomniał, że XX-wieczna pandemia grypy hiszpanki zaczęła wygasać po około dwóch latach. – Wówczas nie znano przyczyny zachorowań, bo wirus grypy został wyizolowany w 1933 r., a więc po 15 latach od pandemii, a szczepionka powstała w 1943 r. Każda pandemia kiedyś wygaśnie, tylko pytanie jakim kosztem? Hiszpanka doprowadziła do 25–50 mln zgonów. My mamy szansę pozbyć się pandemii w skali kraju i globalnie kosztem już zupełnie niewielkim – po prostu szczepiąc się. Jeśli tego nie zrobimy, będziemy wygaszali tę epidemię poprzez przechorowania z wszystkimi tego konsekwencjami, takimi jak zgony i powikłania – podsumował Trybusz.

Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!