Indie - szczyt drugiej fali ma przypaść 8 maja

28.04.2021
Paweł Skawiński

W szpitalach w Indiach brakuje łóżek, ludzie wykorzystują znajomości, by znaleźć miejsca dla bliskich. Bogatsi gromadzą leki i tlen, wykupując zapasy na czarnym rynku. W Delhi buduje się dodatkowe stosy pogrzebowe, krematoria są przeciążone. Szczyt drugiej fali epidemii COVID-19 w Indiach z 440 tys. infekcji dziennie ma przypaść 8 maja.

„Cały czas odsyłam pacjentów do szpitali” - mówi dr Ravi Sharma, który prowadzi prywatną przychodnię we wschodnim Delhi. „Po wielu godzinach wracają błagając o leki. Trudno im wytłumaczyć, że nic nie mogę zrobić i wymagają leczenia w szpitalu” - dodaje.

Lekarz tłumaczy, że pacjentami kliniki są biedniejsi delhijczycy mieszkający między bogatymi osiedlami w Dilshad Garden i slumsami Seemapuri. „W okolicy jest sześć, siedem szpitali, ale wszystkie zapełnione” - przyznaje dodając, że może tylko pomóc, sprawdzając w rządowej aplikacji „Corona”, czy gdzieś są wolne miejsca.

„Tylko że gdy ludzie zadzwonią do szpitala, a później tam dojadą, zazwyczaj już nie ma łóżka. To loteria” - uważa emerytowany lekarz Vishnu Sharma. „Wtedy pozostają znajomości i pieniądze. Wszystkie chwyty dozwolone” - opowiada.

Zdesperowane rodziny szukają dla swoich bliskich łóżek w szpitalach w sąsiednich stanach. Portal IndiaToday opisuje historię rodzeństwa Harsha i Bhavny, którzy próbowali umieścić słabnącego ojca w trzech delhijskich szpitalach, w tym w szpitalu uniwersyteckim. W żadnym z nich dla chorego nie było już miejsca. „Nasi krewni zasugerowali zabranie ojca do Pendżabu. Teraz jest na intensywnej terapii pod tlenem w małym ośrodku w Mohali. Czuje się znacznie lepiej” - mówią.

„Prywatne szpitale dużo kosztują. Są tu (w Pendżabie) pacjenci z Delhi i Pendżabu. Czasami miejscowi nie są przyjmowani, aby zrobić miejsce dla pacjentów z Delhi, bo tam brakuje tlenu” - opowiada IndiaToday Alok, który zarzuca jednemu ze szpitali faworyzowanie delhijskich pacjentów. Matka Aloka zmarła w prywatnym szpitalu pod Patialą.

„Druga fala była dla wszystkich szokiem. Kto może, kogo stać, wykupuje leki i butle z tlenem na czarną godzinę” - przyznaje dr Vishnu Sharma. „Ludzie wykupują przede wszystkim remdesiwir, którego potem brakuje w szpitalach” - dodaje.

Panikę próbował opanować dyrektor szpitala uniwersyteckiego w Delhi (AIIMS), dr Randeep Guleria. „Remdesiwir nie jest magicznym lekiem i podaje się go hospitalizowanym pacjentom, którzy mają objawy o średnim do ciężkim natężeniu, z saturacją tlenu we krwi poniżej 93 proc.” - cytował jego słowa dziennik „Hindustan Times”. Guleria ostrzegał przed stosowaniem leku i tlenu na własną rękę.

Remdesiwir, niedostępny w aptekach i przeznaczony tylko do dystrybucji szpitalnej, zaczęli rozdawać lokalni politycy w stanie Maharastra. Gazeta „The Indian Express” ustaliła, że posłowie lokalnego parlamentu przekazali wyborcom co najmniej 7,5 tys. dawek leku.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!