Z oficjalnych danych MZ wynika, że liczba zakażeń wirusem SARS-CoV-2 wykrytych w Polsce od początku pandemii wynosi ponad 2 mln 267 tys. Przy założeniu, że Polaków jest 37 mln - oznacza to, że zakażenie stwierdzono u ok. 6 proc. ludności Polski. Zgodnie z modelami - mówi ekspert - trzeba jednak założyć, że liczba osób faktycznie zakażonych jest kilkakrotnie większa.
Franciszek Rakowski opowiada, że choć model ICM UW był - po wielu udoskonaleniach - najbardziej skuteczny od października 2020 r. do lutego 2021, to potem doszło do zachwiania jego skuteczności. Dlaczego? "Nie wiedzieliśmy, ile osób w Polsce było faktycznie uodpornionych na zakażenie. To mogło być albo 20 procent - albo ponad 40 procent. Sytuacja w której ponad czterdzieści procent społeczeństwa jest uodporniona, blokowałby rozwój gwałtownej i wysokiej trzeciej fali. Z kolei 25 procent powoduje, że fala szła by bardzo szybko do góry. Z naszych szacunków wynika więc - mówię o stanie na 1 marca br. - że jeśli chodzi o immunizację, to jesteśmy prawdopodobnie na poziomie 25-33 proc." - podsumował.
"Na tym etapie pandemii dla skuteczności działania modelu istotne jest to, czy gdy wykrywamy zakażenie tysiąca osób - to tak naprawdę zakażają się cztery tysiące osób, czy może osiem tysięcy. To wcześniej nie było kluczowe, ale teraz jest" - mówi.
W związku z ta niepewnością ICM UW wprowadziło w swoich projekcjach różne scenariusze rozwoju epidemii. Ich przebieg zależy od "dark figures".
Według rozmówcy PAP problemem jest to, że w Polsce od początku pandemii nie prowadzono systematycznych badań przesiewowych, które pozwalałby co miesiąc lub przynajmniej co dwa miesiące określać, u jakiego odsetka populacji wytworzyły się przeciwciała. "Moim zdaniem to konieczność! Gdyby kiedyś doszło do kolejnej epidemii, trzeba natychmiast wprowadzić program systematycznego przesiewowego badania przeciwciał" - ocenia.
Aby skuteczniej prognozować rozwój pandemii, kluczowy jest też monitoring sekwencji wirusów - dodaje dr Rakowski. To okazało się ważne, gdy w Polsce zaczęły się pojawiać nowe warianty koronawirusa. "To dwie kluczowe dane, które powinny być badane w trybie ciągłym" - zauważa.