W ocenie prezesa NRL „bez zachowania podstawowych zasad bezpieczeństwa, nie pomoże żaden lockdown”. – Musimy sami zastanowić się nad bezpieczeństwem własnym, naszych najbliższych, najbliższego otoczenia, w miejscu pracy, w miejscu, w którym żyjemy. Musimy wszyscy solidarnie przystąpić do walki z epidemią, tak jak to było na wiosnę w ubiegłym roku – oświadczył.
Jak dodał, „to, że ten system jeszcze w ogóle funkcjonuje, to przede wszystkim zasługa personelu medycznego: lekarzy, pielęgniarek, którzy pracują naprawdę ostatkiem sił”.
Pytany o funkcjonowanie szpitali tymczasowych, Matyja powiedział, że zaczyna w kraju „brakować łóżek, brakować tlenu, leków, ale największym problemem - widocznym od wielu lat - to brak personelu medycznego”. – O tym, że brakuje lekarzy i pielęgniarek wszyscy wiedzieli od dawna. Pandemia tylko wyostrzyła ten obraz i pokazała rzeczywistość, właściwe potrzeby rynku medycznego – powiedział Matyja. – Nie dziwię się wojewodom, że mają trudności. Każdy, niezależnie od zabarwienia politycznego, miałby te trudności, ponieważ nas po prostu nie ma.
W ocenie prezesa NRL „decyzje administracyjne dotyczące skali obostrzeń powinny opierać się na wyważonej decyzji Rady Medycznej przy premierze, która dysponuje właściwą wiedzą dotyczącą epidemiologii zachorowań i lokalizacją nowych zakażeń”.
– Zawsze lepiej zaostrzyć i być radyklanym, bo wtedy w krótszym okresie pokonamy pandemię, niż ją rozwlekać w czasie, ponieważ koszty związane z wojną z epidemią są dużo większe – wskazał Matyja.