Prof. Flisiak zapytany o wzrost liczby zachorowań wskazał głównie otwarcie klas I-III w szkołach podstawowych jednoczasowe w całej Polsce, a więc również w województwach o zwiększonej liczbie zachorowań. "Nie można wykluczyć tego, że do wzrostu przyczynia się też brytyjską odmianą koronawirusa. Szacujemy, że wśród chorych w Polsce może już być 10 proc. zakażonych tym wariantem" - dodał.
"Z tym wzrostem nie należy przesadzać. To na razie jest lekki trend, którego należało się spodziewać" - zaznaczył. Jeśli wzrost będzie utrzymywał się na podobny poziomie - to według eksperta oznacza, że jest duże uodpornienie naturalne społeczeństwa. "Ono sięga już ok. 14 mln. Oznacza to, że tyle osób miało już kontakt z wirusem, zwykle bezobjawowy i wytworzyło odporność. Nie należy zatem spodziewać się tak dużego wzrostu jak w październiku i w listopadzie" - podkreślił.
Prof. Flisiak przypomina, że za to "naturalne uodpornienie" zapłaciliśmy olbrzymią cenę w postaci bardzo dużej liczby zgonów - ponadnormatywnych. Resort zdrowia szacuje, że nadwyżka względem prognozowanej liczby zgonów wyniosła w 2020 r. ok. 62 tys. ofiar.
Jak wynika z informacji MZ do tej pory zaszczepiono ponad 1,5 mln kobiet i ponad 690 tys. mężczyzn. Prof. Flisiak zapytany o tą różnicę stwierdził, że jest ona oczywista i wynika z tego, że dużą liczbę szczepień wykonano wśród personelu medycznego. "Od dawna wiadomo, że zawody medyczne są sfeminizowane. Prawie 100 proc. pielęgniarek to kobiety, ok. 60-70 lekarzy to również kobiety. Tylko wśród ratowników dominują mężczyźni" - wskazał.