2+ dla rządu od Klubu Jagiellońskiego - strona 2

18.01.2021
Kurier MP

Negatywnie oceniła też wprowadzenie podatku cukrowego, dostrzegając w nim nie tyle narzędzie polityki, nakierowane na kreowanie prozdrowotnych postaw i wyborów konsumentów, co „poszukiwanie alternatywnych wobec składki zdrowotnej źródeł finansowania opieki medycznej”. „Sama konstrukcja daniny w związku z doświadczeniami innych krajów każe przypuszczać, że w praktyce będzie to raczej danina ‘probudżetowa’ niż prozdrowotna. Wątpliwości budzi jej prawdopodobny regresywny charakter – bardziej uderzy w biedniejszych” – stwierdziła autorka.

Politykę obostrzeń ocenił (również na 2+) dr Marcin Kędzierski, ekonomista, ekspert ds. edukacji i spraw zagranicznych.

System ostrzegania o zagrożeniach i reagowania na nie uzyskał u niego zarówno oceny pozytywne, jak i negatywne. Pozytywne – za działania podjęte wiosną. „Rząd stosunkowo wcześnie zidentyfikował nadchodzące zagrożenie. Porównując reakcję polskich władz do działań podejmowanych w innych państwach, można uznać ją za szybką i zdecydowaną. Niewątpliwie na korzyść Polski przemawiało opóźnienie rozwoju epidemii – wynosiło ono ponad dwa tygodnie w stosunku do Włoch czy Hiszpanii, czyli państw najmocniej dotkniętych wiosenną falą epidemii – podkreślił. Dzięki temu, a także – zapewne – dzięki silnym obawom społecznym przed realizacją ‘scenariusza włoskiego’ udało się uniknąć wiosną przeciążenia systemu ochrony zdrowia, a liczba ofiar COVID-19 na milion mieszkańców była jedną z najniższych w Europie”.

To, co zyskaliśmy wiosną, straciliśmy jednak kilka miesięcy później. „Rząd zaczął wprowadzać poważniejsze restrykcje dopiero z początkiem drugiej dekady października, choć od początku września ze strony ekspertów płynęły jednoznaczne sygnały, że sytuacja epidemiczna w perspektywie kilku tygodni może wymknąć się spod kontroli” – przypomniał ekspert, akcentując również przyczynę tego opóźnienia. „Rząd jednak m.in. ze względu na przedłużające się negocjacje koalicyjne, które osiągnęły apogeum w trzeciej dekadzie września, stracił z pola widzenia kwestie epidemiczne. Można zaryzykować hipotezę, że to właśnie spóźniona o co najmniej dwa tygodnie reakcja władz na pojawienie się jesiennej fali zachorowań skutkowała istotnym wzrostem liczby zgonów, która w momencie oddawania tekstu (pierwsza dekada grudnia) sytuuje Polskę w pierwszej trójce państw UE pod kątem ponadprzeciętnych zgonów w przeliczeniu na milion mieszkańców” – stwierdził. „Polska nie tyle powtórzyła ‘scenariusz włoski’, co wręcz dopisała do niego nowy rozdział. W ‘najczarniejszym’ 45. tygodniu 2020 roku (2-8 listopada) zmarło aż o 118 proc. więcej osób niż średnia dla analogicznego okresu z lat 2010 — 2019 – takiej liczby tygodniowych zgonów nie notowano w Polsce od czasów II wojny światowej.

Negatywnie, zdaniem eksperta, wypadamy, jeśli chodzi o system identyfikacji i wykorzystania zasobów publicznych. Reakcja na pandemię, czyli najpoważniejszy kryzys w historii III RP, wymagała zmobilizowania wszystkich dostępnych zasobów instytucjonalnych, wzmocnienia kluczowych ogniw i optymalnej koordynacji działań, tymczasem w pierwszych tygodniach większość ciężaru walki z epidemią spadła na inspekcję sanitarną, która nie dysponowała adekwatnymi środkami do poradzenia sobie z tym wyzwaniem. Dr Kędzierski przypomina przy tym, że pionizacja – o której wspomina również Maria Libura – w tym czasie była dopiero „w toku”, w dodatku, tylko połowicznie. Podporządkowano stacje powiatowe dyrektorom stacji wojewódzkich, ale stacji wojewódzkich nie podporządkowano GIS. To, w jego ocenie, utrudniło koordynację działań na poziomie centralnym, a jednocześnie odebrało starostom możliwość wpływu na funkcjonowanie lokalnych sanepidów. Miało to swoje realne konsekwencje – na przykład jeśli chodzi o zapobieganie zakażeniom w DPS-ach.

Pandemia obnażyła też istniejące i narastające napięcia między władzami lokalnymi (samorządami) a administracją rządową. „Dochodziło do sytuacji, w których decyzję co do jednostkowego problemu ochrony zdrowia w konkretnym powiecie musiał podejmować sam minister zdrowia, a do weryfikacji liczby łóżek w pojedynczych szpitalach angażowano jednostki specjalne Wojska Polskiego” – wylicza autor.

Ale to niejedyne linie podziału (rząd-samorządy, rząd-opozycja). „Niemal od samego początku epidemii mieliśmy do czynienia ze sporami kompetencyjnymi pomiędzy kluczowymi instytucjami: Głównym Inspektoratem Sanitarnym, Ministerstwem Zdrowia i podległym mu Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (od sierpnia: Centrum e-Zdrowia), Ministerstwem Cyfryzacji czy wreszcie Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. Spory prowadziły do opóźnień we wprowadzaniu nowych rozwiązań, takich jak choćby aplikacja STOP COVID czy zwłaszcza centralny system SEPIS (platforma cyfrowa inspekcji sanitarnej). Odpowiedzialność za to spoczywa w największym stopniu na KPRM i Rządowym Centrum Zarządzania Kryzysowego, które przez długi czas nie potrafiło skoordynować działań podległych mu instytucji” – ocenia dr Kędzierski.

Stawia też jednoznaczną tezę – wielokrotnie formułowaną wcześniej przez polityków opozycji, ale też część innych ekspertów, że Polska po prostu zmarnowała kluczowe miesiące (maj-wrzesień). „Polskie państwo weszło w jesienną fazę epidemii nieprzygotowane, czego jednym z najbardziej charakterystycznych symptomów było załamanie się systemu śledzenia kontaktów osób zarażonych (można mnożyć inne przykłady: nieprzygotowanie na czas procedur dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, brak szpitali polowych, brak przygotowania personelu medycznego do pracy na oddziałach intensywnej opieki medycznej, brak precyzyjnego algorytmu postępowania w przypadku rozwoju epidemii)” – podsumowuje Kędzierski, negatywnie oceniając też komunikację i zarządzanie oczekiwaniami społecznymi, czego elementem był nie tylko chaos informacyjny, ale przede wszystkim legislacyjny, łącznie z generowaniem sprzecznych interpretacji świeżo wydanych przepisów.

- Wreszcie ogromną słabością był brak przejrzystego systemu raportowania i udostępniania danych epidemicznych. Zadanie to, niejako w zastępstwie rządu, przejął 19-letni Michał Rogalski ze stworzonym oddolnie zespołem. Ta społeczna baza danych przez wiele miesięcy pandemii stanowiła główne źródło danych dla wielu grup zajmujących się analizowaniem epidemii i jej skutków dla szeroko rozumianej rzeczywistości społeczno-gospodarczej. Dopiero 24 listopada rząd udostępnił własną bazę, ale z perspektywy kilkunastu dni można powiedzieć, że byłoby lepiej, gdyby tego nie zrobił – baza ta jest niemal bezużyteczna, a jednocześnie ze względu na zakaz publikowania danych przez PSSE nie ma obecnie możliwości społecznej kontroli danych epidemicznych. Jest to zaś o tyle istotne, że istnieje powszechne przekonanie o niskiej wiarygodności danych podawanych przez Ministerstwo Zdrowia – czytamy w opinii.

strona 2 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!