Wskaźniki bez optymizmu

09.11.2020
MSol
Kurier MP

Poniedziałek przyniósł znaczący spadek liczby nowych przypadków zakażenia – tylko ponad 21,7 tysiąca, gdy pod koniec ubiegłego tygodnia było to już nawet niemal 28 tysięcy. Jednak zanim stwierdzimy, że weszliśmy w fazę wypłaszczania krzywej epidemii, należałoby spojrzeć na inny, kluczowy wskaźnik: liczbę wykonanych testów. W ciągu ostatniej doby wykonano ich niewiele ponad 43 tysiące.

Kolejka aut przed jednym z punktów drive-thru w Warszawie. Fot. Maciej Jaźwiecki / Agencja Gazeta

To zaś oznacza, że co drugi wykonany test dał wynik pozytywny – spośród krajów, które regularnie raportują te dane, na takim poziomie jest jedynie Meksyk. Oczywiście – w przypadku Meksyku jest to średnia siedmiodniowa (za ourworldindata.org), która dla Polski wynosi, na 9 listopada, 39 proc. Co to oznacza?

W Europie jesteśmy absolutnym liderem, wygrywając znacząco z Macedonią (35 proc.) i Słowenią (30 proc.). Na świecie, wśród krajów raportujących dane – nie przekazuje ich na bieżąco większość państw Afryki i Ameryki Południowej – wyprzedza nas w tym wskaźniku wyłącznie Meksyk. Dla formalności – nadal obowiązuje wytyczna WHO, która wyznacza granicę 5 proc. (!) jako jedno z najważniejszych kryteriów oceny, czy kraj ma epidemię pod kontrolą. I choć zdecydowana większość krajów w tej chwili tego kryterium nie spełnia, są – ciągle – liderzy. W Europie to kraje skandynawskie (Norwegia, Dania i Finlandia), w których wskaźnik nie przekracza 3 proc.

Naszą sytuację ciągle dobrze oddaje 80. miejsce na świecie pod względem liczby testów w przeliczeniu na liczbę mieszkańców i szybki „awans” na 16. miejsce na świecie (7. w Europie) pod względem ogólnej liczby zakażeń od początku pandemii. Pod względem liczby nowych przypadków w ostatnich dniach zajmowaliśmy 5. miejsce na świecie i 3. w Europie.

Ze względu na przypadające w środku tygodnia święto można się spodziewać, że i w środę liczba przeprowadzonych testów nie będzie wystarczająco duża do uzyskania miarodajnych wyników. To zaś oznacza, że miarodajne w tym tygodniu będą – góra – cztery odczyty, we wtorek i w środę oraz w piątek i sobotę. Wypłaszczenie krzywej epidemicznej może mieć więc charakter sztuczny i nie będzie odzwierciedlać stanu faktycznego.

Ponieważ zaś rząd przyjął założenie, że głębszy lockdown, zwany kwarantanną narodową, zostanie wprowadzony, gdy utrzyma się poziom 27 tysięcy zakażeń dziennie jako średnia z kilku dni, decyzja może się odsunąć o kolejny tydzień (spodziewana była w tym tygodniu, po 11 listopada). Wielu ekspertów uważa zaś, że rozsądne byłoby wprowadzenie takich ograniczeń teraz – wzorem innych krajów, które mają nieporównywalnie lepszą sytuację epidemiologiczną – choćby dlatego, by nie przeciągać go na kluczowy z punktu widzenia gospodarki (konsumpcji) grudzień. Ale przede wszystkim dlatego, że – jeśli uznajemy lockdown za konieczny do przerwania transmisji wirusa – lepiej go przeprowadzić szybciej, głębiej i przede wszystkim krócej, niż rozciągać w czasie. Lepiej zarówno dla gospodarki, jak i efektu w postaci szybkiej redukcji liczby zakażonych i co za tym idzie – liczby chorych w stanie ciężkim.

Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!