W Szkocji podczas pierwszej fali epidemii koronawirusa 78 osób wypisano ze szpitali i odesłano z powrotem do domów opieki dla seniorów, mimo że testy potwierdziły u nich obecność koronawirusa - wynika z opublikowanego w środę raportu rządowej agencji Public Health Scotland.
Jak pokazuje raport, spośród 3599 starszych osób, które w okresie między 1 marca a 21 kwietnia zostały wypisane ze szpitali, testy na obecność koronawirusa wykonano u zaledwie 650. Spośród tych 650 przetestowanych, 78 osób zostało z powrotem odesłanych do domów opieki, mimo że testy potwierdziły obecność SARS-CoV-2.
W Szkocji spośród prawie 4500 przypadków, w których w akcie zgonu wpisano koronawirusa jako decydującą przyczynę zgonu, ok. 2000 odnotowano w domach opieki dla osób starszych.
"W analizie nie znaleziono dowodów statystycznych na to, że wypisy ze szpitali miały jakikolwiek związek z ogniskami choroby w domach opieki" - oświadczyła, odnosząc się do tego raportu, szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon. Zapowiedziała jednak, że Public Health Scotland będzie prowadzić dalsze prace w celu lepszego zrozumienia epidemii koronawirusa w domach opieki, i obiecała, że rząd podejmie dodatkowe działania, jeśli będą one konieczne.
W przeszłości Sturgeon powiedziała, że z mediów dowiedziała się o tym, iż pacjenci, u których wykryto koronawirusa, byli odsyłani do domów opieki.
Nowe procedury zostały wprowadzone 21 kwietnia - od tego czasu wszyscy wypisywani ze szpitali muszą uzyskać dwa negatywne testy na obecność SARS-CoV-2, zaś wszyscy wracający bądź przyjmowani do domów opieki - przejść 14-dniową kwarantannę.
Od 22 kwietnia do końca maja wypisanych ze szpitali zostało 1605 pensjonariuszy domów opieki, z czego 1493 osoby zostały zgodnie z procedurą dwukrotnie przetestowane. Spośród nich u 1215 nie stwierdzono obecności koronawirusa, a u 278 testy go potwierdziły. Z tej ostatniej grupy 233 osoby w kolejnym teście uzyskały wynik negatywny, co jednak oznacza, że kolejne 45 osób wypuszczono ze szpitali bez pewności, czy są zdrowe.
Jeane Freeman, minister zdrowia w szkockim rządzie, wskazywała w środę, że głównym czynnikiem decydującym o tym, czy w danym domu opieki doszło do zachorowań, była wielkość placówki. Jak mówiła, w 90,2 proc. domów, w których jest ponad 90 pensjonariuszy, było ognisko choroby, ale wybuchło ono tylko w 3,7 proc. tych, gdzie jest mniej niż 20 podopiecznych.
Wszystkie brytyjskie aplikacje do wykrywania kontaktów osób zakażonych koronawirusem zostaną skoordynowane, tak aby jadąc z jednej części kraju do innej, nie trzeba było instalować kolejnego oprogramowania - poinformował w środę rząd szkocki.
Ochrona zdrowia jest w Wielkiej Brytanii kompetencją zdecentralizowaną, przez co istnieją oddzielne aplikacje do wykrywania kontaktów osób zakażonych. Jako pierwsza już w lipcu swoją aplikację uruchomiła Irlandia Północna. Na początku września zaczęła działać szkocka aplikacja, a pod koniec września - wspólna dla Anglii i Walii. Dodatkowo swoje mają wyspa Jersey, która jest dependencją korony brytyjskiej, i Gibraltar będący brytyjskim terytorium zamorskim.
Choć wszystkie aplikacje działają na tej samej zasadzie, wykorzystując technologię Bluetooth i rejestrując anonimowo telefony, które są w bliskiej odległości od siebie, do tej pory nie było między nimi interoperacyjności. W efekcie, gdy ktoś przejeżdżał z jednej części kraju do drugiej - i chciał mieć informację o ewentualnych kontaktach z zakażonymi - musiał ściągnąć kolejne oprogramowanie.
Szkocki rząd poinformował, że aplikacje szkocka, północnoirlandzka i ta z wyspy Jersey już teraz są interoperacyjne, zaś na początku listopada skoordynowane z nimi mają być także angielsko-walijska i gibraltarska.
Jak wyjaśnia stacja BBC, Szkocja, Irlandia Północna i Jersey używają tzw. serwera federacyjnego, na którym przechowywane są szczegóły pozytywnych wyników testów. Każdy telefon użytkownika aplikacji na tych trzech terytoriach stale wysyła do niego zapytania, a jeśli zauważy anonimowy zapis osoby, z którą był kontakt, użytkownik powinien otrzymać powiadomienie o narażeniu na zakażenie i zalecenie poddania się izolacji.
Aplikacje do wykrywania kontaktów mają zastosowanie zwłaszcza w sytuacji, gdy osoba, u której wykryto zakażenie, była np. w komunikacji miejskiej czy innych zatłoczonych miejscach publicznych, kiedy zwykle nie zna się osób stojących w pobliżu. Takie kontakty są niezwykle trudne do wykrycia przez zajmujących się tym pracowników z systemu NHS Test and Trace, którzy telefonicznie bądź mailowo pytają zakażonych o osoby, w pobliżu których przebywały. Anonimowy charakter tych aplikacji, które oparte są na technologii dostarczonej przez firmy Apple i Google, oznacza, że nie wiadomo, kim są te kontakty, ani czy osoby te zastosowały się do zalecenia samoizolacji.
Szkocki rząd podał też, że jego aplikacja została pobrana dotychczas 1,5 miliona razy i rozesłała ponad 10 tys. powiadomień informując użytkowników, że miały bliski kontakt z kimś zainfekowanym wirusem i muszą się odizolować. Angielsko-walijską aplikację NHS Covid-19 pobrało ponad 18 milionów osób, ale jak na razie nie podano żadnych danych na temat liczby wysłanych przez nią ostrzeżeń.
Nottingham i hrabstwo Nottinghamshire będą pierwszym obszarem w Anglii, gdzie w ramach restrykcji koronawirusowych wprowadzone zostaną ograniczenia w sprzedaży alkoholu także w sklepach. Nie będzie go można kupić po godz. 21 - poinformowano w środę.
Według pierwotnego planu trzeci, najwyższy poziom restrykcji miał wejść w życie w nocy ze środy na czwartek tylko w 330-tyięcznym Nottingham i trzech pobliskich miejscowościach. W środę brytyjski rząd zdecydował, że wprowadzony zostanie on 24 godziny później i obejmie też całe hrabstwo Nottinghamshire, czyli dotyczyć będzie 1,15 mln osób.
Trzeci poziom oznacza, że spotykanie się osób z różnych gospodarstw domowych jest zabronione zarówno w pomieszczeniach zamkniętych, jak i na otwartej przestrzeni, a puby i bary, które nie serwują znaczących posiłków, muszą zostać zamknięte. Zalecane jest także unikanie przyjazdów na te tereny i opuszczania ich, o ile nie jest to niezbędne.