"Nie ma tu jednej dobrej formuły. Formuła: 'bierzemy lekarzy w kamasze' jest zła, ale równie złą jest 'branie wojska w fartuchy'. Trzeba rozwiązać sprawę w drodze konsensusu, wyznaczać poprzez lekarzy wojewódzkich, poprzez koordynatorów takich lekarzy, którzy są przyuczeni do pewnych działań i będą pod kontrolą przeszkolonych lekarzy, którzy bezwzględnie potrafią obsługiwać respiratory. Tego nie uzyskamy zatrudniając osoby, które nie mają dużego pojęcia o wentylacji mechanicznej. To nie jest tak, że jeśli się powoła Iksińskiego i on ma 'dr' przed nazwiskiem, to będzie dobrze w takiej sytuacji pracował" - zaznaczył ekspert.
Jak wskazywał, "niestety czy to NFZ, czy resort zdrowia nie posiadają pełnych i kompletnych informacji na temat liczby takich lekarzy". Nie należy zabierać ich z szpitali zakaźnych zbyt wielu, ale ktoś kompetentny powinien koordynować sytuację. Trzeba zatem powoływać do pracy w tych placówkach lekarzy we współpracy z samorządem lekarskim" - zaznaczył Sutkowski.
"Trzeba powiedzieć, że trochę ten czas na przygotowania przespaliśmy. To jest wina wszystkich ekip od 30 lat, że lekarzy nam tak bardzo ubyło" - dodał. Podkreślił, że mimo tych braków kadrowych należy wystrzegać się "systemu nakazowo-rozdzielczego", bo efekt może być odwrotny od zamierzonego i "należy się z lekarzami dogadać".
Ekspert mówił też o konieczności włączenia w pomoc lekarzom służb mundurowych - w tym Straży Pożarnej i żołnierzy WOT. "Oczywiście nie po to, by ich ubierać w fartuchy i wysyłać do leczenia, ale by utrzymywali porządek na ulicach i pilnowali przestrzegania wprowadzonych obostrzeń dot. zachowywania dystansu i noszenia masek. Służby powinny dostać takie uprawnienia, bo jesteśmy w takiej chwili w pandemii, że nie możemy 'produkować' dodatkowych chorych. 2/3 przypadków koronawirusa zależy od nas" - zaznaczył.
Dodał, że jego zdaniem istotna jest także "pomoc służb mundurowych w transporcie i ewakuacji pacjentów tak, by przejęły one funkcje niemedyczne" i koordynacja na poziomie województwa. Celem, jak podkreślał ekspert, jest to, "by karetki nie jeździły z chorymi 'od Annasza do Kajfasza'".
