Natomiast osoby przebywające w domu otrzymują specjalne paczki z żywnością i środkami do dezynfekcji. Przestrzeganie zasad kwarantanny sprawdzane jest codziennie o różnych porach poprzez weryfikację miejsca logowania telefonu. Osoby objęte kwarantanną muszą też kontrolować swój stan zdrowia i przesyłać wyniki pomiarów temperatury ciała do wyznaczonego urzędnika. Złamanie kwarantanny wiąże się z wysokimi karami pieniężnymi, przekraczającymi równowartość 120 000 zł. Dodatkowo każda osoba w razie potrzeby może skonsultować się z naczelnikiem dzielnicy odpowiedzialnym za zorganizowanie zakupów czy wyniesienie śmieci, jeśli zaistnieje taka potrzeba.
W ten sposób Tajwan zminimalizował niemal do zera możliwość roznoszenia choroby po kraju i kontroluje każdą osobę przyjeżdzającą z zagranicy, która może być zakażona.
Pomimo braku lokalnych zakażeń Tajwan nie składa broni. W miejscach publicznych, takich jak stacje metra, obowiązkowo mierzona jest temperatura podróżujących. Osoby odmawiające założenia maski nie są wpuszczane do środków transportu publicznego, a zdjęcie maski bez zachowania dystansu przestrzennego niesie za sobą wysokie kary pieniężne. Jak informowały władze Tajpej, do sierpnia br. tylko dwóch pasażerów musiało zostać upomnianych przez policję, by założyli maskę.
W niektórych urzędach i budynkach administracji publicznej obowiązują takie same restrykcje jak na początku epidemii. W wielu restauracjach i barach każdemu klientowi obowiązkowo mierzona jest temperatura. Podobna sytuacja ma miejsca w publicznych ośrodkach sportu i rekreacji, gdzie dodatkowo należy wypełnić formularz kontaktowych na wypadek wykrycia w placówce osoby zakażonej.
Jak powiedziała jedna z polskich studentek z uniwersytetu w mieście Taoyuan, "mimo zniesionego już obowiązku noszenia maseczek, na zajęciach większość studentów i wykładowców wciąż je zakłada". "Dodatkowo na uniwersytecie przy wejściach do każdego budynku oraz do każdej sali znajdują się środki do dezynfekcji rąk, a w niektórych miejscach monitory do mierzenia temperatury. Widoczna jest cały czas odpowiedzialność obywatelska Tajwańczyków" - dodała.
W ostatnim tygodniu rząd Tajwanu rozpoczął ponadto program szczepień przeciwko grypie. Do tej pory udało się zaszczepić ponad 2 mln osób, docelowo ma zostać zaszczepionych 6 mln, co stanowi prawie 26 proc. ludności Tajwanu.
Według ministra zdrowia Chen Shih-chunga szczepienia przeciw grypie są dodatkowym zabezpieczeniem przez koronawirusem. Obie choroby mają podobne symptomy i w przypadku ponownego pojawienia się epidemii w kraju, zmniejszenie liczby pacjentów z grypą odciążyłoby tajwańską służbę zdrowia.
Sytuacja w kraju jest na tyle stabilna, że planowane jest stworzenie tzw. bańki dla podróżujących między Tajwanem a krajami, w których nie ma lokalnych zakażeń koronawirusem. Obecnie prowadzone są rozmowy z Palau - jednym z 15 sojuszników dyplomatycznych Tajwanu. Jak informowały tajwańskie media, oba kraje mają wprowadzić program, który umożliwi podróżowanie między nimi bez wymogu kwarantanny dla turystów w grupach zorganizowanych.
Podobne plany Tajwan przygotował względem Nowej Zelandii i Australii. We wtorek rzeczniczka MSZ Joanne Ou oznajmiła, że Tajwan będzie próbował w najbliższym czasie nawiązać podobne rozmowy z tymi krajami. Deklaracja ta pojawiła się po ogłoszeniu przez Australię i Nową Zelandię swojej własnej "tasmańskiej bańki dla podróżujących", która ma zacząć funkcjonować w ograniczonym zakresie w najbliższych tygodniach.