Wiceminister zauważył, że problemem nie jest sam sprzęt, bo pulę łóżek można zwiększać z obecnych ponad 13,5 tys. przeznaczonych dla pacjentów z wirusem SARS-COV-2, ale braki kadrowe.
"To ważne, by koncentrować łóżka respiratorowe, gdzie ten personel jest" – dodał. Przypomniał też, że dopuszczono, by młodzi lekarze na piątym roku specjalizacji – rezydenci – mogli pomagać na oddziałach intensywnej terapii, a wojewodowie na bieżąco uruchamiają nowe oddziały zakaźne i szpitale.
"Musimy pamiętać, że chorujemy też na inne choroby, to trzeba rozsądnie rozważać. Kładziemy nacisk, by pacjenci trafiali tam, gdzie to łóżko jest. W tej chwili przy wojewodach działają koordynatorzy" – mówił.
Wiceminister pytany był o to, gdzie najczęściej dochodzi do zakażeń. "To są miejsca, w których się spotykamy, to sklepy, restauracje, te miejsca, gdzie ten kontakt jest bliski" – powiedział. Zaapelował, by ograniczyć spotkania i pozostać w domu, nie wychodzić, jeśli nie jest to konieczne.
Wiceminister pytany był też o to, czy m.in. Warszawa i Kraków znajdą się na aktualizowanej w czwartek liście strefy czerwonej.
"Zdecydowanie większość dużych miast, gdzie jest duże zagęszczenie na mkw. w tej strefie czerwonej się znajdzie. To już nie żółta, ale czerwona lampka do tego, byśmy jednak podeszli do tego bardzo poważnie" – ostrzegł.
Obecnie na liście czerwonej są 32 powiaty i 6 miast na prawach powiatów. Są to: Grudziądz, Sopot, Piotrków Trybunalski, Suwałki, Kielce i Koszalin.