Francja - godzina policyjna w wielkich miastach

15.10.2020
Z Paryża Katarzyna Stańko

W ramach walki z pandemią koronawirusa w regionie paryskim i 8 wielkich miastach Francji od soboty zacznie obowiązywać godzina policyjna - poinformował w środę prezydent Emmanuel Macron. Godzina policyjna będzie obowiązywała przez co najmniej cztery tygodnie w godz. 21-6. Objęte zostaną nią m.in. Paryż, Marsylia, Tuluza i Montpellier.

Krótko wcześniej rząd ogłosił stan zagrożenia zdrowia, dający władzom prawo do wprowadzania surowych obostrzeń.

Prezydent powiedział, że osoby łamiące godzinę policyjną będą karane grzywnami w wysokości 135 euro, wyższymi w przypadku recydywy. Nie dotyczy to osób pracujących w godzinach nocnych i wieczornych, jak i pasażerów pociągów. Transport publiczny będzie działał jak dotychczas, zapewnił prezydent, podobnie jak ruch kolejowy. Podróże po Francji nie będą ograniczone.

Macron, który ujawnił te zarządzenia w ponad 40-minutowym wystąpieniu, ocenił, że "sytuacja jest poważna, ale nie można powiedzieć, że straciliśmy panowanie nad wirusem". Wprowadzenie godziny policyjnej tłumaczył koniecznością, by "każdy z nas chronił siebie i innych" przed zakażeniem. - Jesteśmy w trakcie drugiej fali (epidemii). Musimy reagować - podkreślił. Dodał, że celem jest obniżenie dziennego przyrostu infekcji z ok. 20 tys. obecnie do ok. 3 tys.

Przyznając, że godzina policyjna "będzie miała konsekwencje gospodarcze", prezydent zapewnił, że władze zrobią wszystko, by "kraj mógł pracować", i poprzez pożyczki i finansowanie częściowego bezrobocia pomogą przedsiębiorcom, głównie w takich branżach, jak organizacja imprez, kultura i sport.

Prezydent wezwał rodaków do przestrzegania dystansu społecznego, noszenia maseczek "nawet wśród rodziny" i systematycznego wietrzenia mieszkania. Przekonywał, że podobnie jak w restauracjach, w domach prywatnych nie powinno być więcej niż sześć osób przy stole.

Uczestnicy debaty w telewizji C-News skrytykowali w pierwszych reakcjach zarówno formę, jak i treść prezydenckiego wystąpienia. "Straciliśmy 44 minuty, żeby dowiedzieć się tego, co już wiedzieliśmy" - podsumowała znana komentatorka Veronique Jacquier. "Sanitarną dyktaturą" nazwał zapowiedziane posunięcia Ivan Rioufol z dziennika "Le Figaro", a prowadzący program Pascal Praud uznał, że prezydent przybrał "styl instruktora z powiatowej poradni zdrowia".

"To koniec kawiarni, bistr i restauracji, to śmierć francuskiego stylu życia" - ubolewał w środę wieczorem w telewizji Guy Savoy, szef i właściciel restauracji, po raz czwarty uznanej rok temu za "najlepszą na świecie" w rankingu przewodnika La Liste.

Senator centroprawicowej partii Republikanie (LR) Bruno Retailleau we wpisie w mediach społecznościowych wyraził nadzieję, że "rząd uniknie błędów popełnionych w pierwszej fazie (epidemii)". "W duchu odpowiedzialności damy (senatorzy LR) rządowi środki skutecznej walki z pandemią, ale musimy mieć pewność, że zastosuje strategię, która pozwoli na rozerwanie łańcucha zakażeń".

Według pierwszego sekretarza Partii Socjalistycznej (PS) Oliviera Faure'a, "godzina policyjna może być częścią rozwiązania". Ale polityk podkreślił, że nie wie, "jak zrozumieć brak zachęty do zdalnej pracy" w sytuacji, gdy "zakażenia są liczniejsze w pracy i w transporcie publicznym niż w sferze prywatnej".

Mer Paryża Anne Hidalgo nazwała godzinę policyjną "kolejną ciężką próbą" dla mieszkańców stolicy i wezwała ich do "zwartości i zastosowania się do ogłoszonych przez prezydenta posunięć". "Podołamy nowemu wezwaniu" - zapewniała, zapowiadając solidarność z personelem szpitalnym i pomoc dla "wszystkich, dzięki którym Paryż żyje" - handlowców, restauratorów i "całego świata kultury".

"Witajcie w krainie absurdu" - napisał na Twitterze przywódca skrajnie lewicowej partii Francja Nieujarzmiona (LFI) Jean-Luc Melenchon. Polityk zauważył, że "Macron zakazuje chodzenia do barów i restauracji między godziną 20 a 6, podczas gdy do większości zakażeń dochodzi w szkołach i w miejscach pracy, między godziną 8 a 19".

Szefowa skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Marine Le Pen oceniła, że "polityka testowania okazała się porażką". "Wyczuwa się głębokie rozczarowanie" u pielęgniarek i lekarzy szpitalnych, którzy "nie usłyszeli niczego, co zapowiadałoby odciążenie personelu" - zaznaczyła Le Pen.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!