W. Brytania - najwięcej nowych infekcji od 4 czerwca

04.09.2020
Z Londynu Bartłomiej Niedziński

W Wielkiej Brytanii w ciągu ostatniej doby z powodu COVID-19 zmarło 13 osób i wykryto 1735 nowych zakażeń koronawirusem, co jest największą liczbą od 4 czerwca - poinformował w czwartek po południu brytyjski rząd.

Trzynaście nowych zgonów to liczba zbliżona do średniej dobowej z ostatnich siedmiu dni, a także do bilansów z minionych pięciu tygodni. Od początku sierpnia dobowa liczba utrzymuje się na stabilnym, niskim - w porównaniu z poprzednimi miesiącami - poziomie i nie zdarzyło się w tym czasie, by przekroczyła 20.

Całkowity bilans ofiar śmiertelnych epidemii wzrósł do 41 527, z czego 36 872 osób zmarło w Anglii, 2496 - w Szkocji, 1596 - w Walii, a 563 - w Irlandii Północnej. Pod względem liczby zgonów Wielka Brytania zajmuje piąte miejsce na świecie - za Stanami Zjednoczonymi, Brazylią, Indiami i Meksykiem.

Natomiast liczba nowo wykrytych zakażeń nie tylko jest wyraźnie - o 227 - większa od wtorkowej, ale to także drugi przypadek w ciągu pięciu dni, by przekroczyła 1700 i najwyższy bilans od 4 czerwca. W ciągu ostatnich 10 dni nie zdarzyło się natomiast, by spadła poniżej 1000, co jeszcze w połowie sierpnia było dość częste.

Łącznie od początku epidemii w Wielkiej Brytanii wykryto 340 411 zakażeń koronawirusem, co jest 13. najwyższą liczbą na świecie i trzecią w Europie.

W odróżnieniu od kilku poprzednich dni, tym razem relatywnie największy wzrost nowo wykrytych zakażeń nastąpił w Anglii. W Szkocji natomiast wykryto ich o ponad 50 mniej niż w poprzednich trzech dniach, ale piąty kolejny dzień z trzycyfrowym bilansem nadal stanowi powód do zaniepokojenia. Podobnie jak wciąż relatywnie wysoka liczba nowych zachorowań w Irlandii Północnej.

Bilans nowych zgonów obejmuje wszystkie te, które zarejestrowano między godz. 17 we wtorek a godz. 17 w środę i które nastąpiły w ciągu 28 dni od potwierdzenia testem obecności koronawirusa, zaś bilans zakażeń dotyczy 24 godzin między godz. 9 w środę a godz. 9 w czwartek.

Brytyjskie laboratoria przeprowadzające testy na obecność koronawirusa nie nadążają za zwiększonym popytem, wskutek czego coraz częściej się zdarza, że ludzie odsyłani są do punktu pobrań oddalonego nawet kilkaset kilometrów od domu - podała w czwartek stacja BBC.

Chęć wykonania testu na obecność koronawirusa można zgłosić przez stronę internetową lub telefonicznie. W obu przypadkach można albo zarezerwować wizytę w punkcie pobrań wymazów, albo zamówić zestaw testowy, który powinien przyjść pocztą następnego dnia. Ponieważ wyniki z punktów pobrań są szybciej, większość rezerwujących wybiera tę pierwszą możliwość.

Jednak strona internetowa jest obecnie tak ustawiona, że priorytetowo traktowane są te tereny, na których jest dużo zakażeń, a także domy opieki. W efekcie na terenach z niższą liczbą zakażeń jest mniej dostępnych wizyt w punkcie pobrań oraz mniej zestawów testowych do wysyłki. To z kolei powoduje, że zdarzają się przypadki, iż osoby chcące zarezerwować wizytę kierowane są do miejsc oddalonych nawet o kilkaset kilometrów od domu.

BBC opisuje kilka przykładów takich sytuacji, np. gdy system rezerwacyjny przydzielił osobie z południa Anglii wizytę w północno-zachodniej Anglii, czyli 300-350 km od domu, a nawet w Inverness na północy Szkocji, czyli ok. 1000 km od domu.

strona 1 z 2
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!