Włochy - gigantyczne kolejki do testów

26.08.2020
Z Rzymu Sylwia Wysocka

Cztery osoby zmarły ostatniej doby we Włoszech na COVID-19 i potwierdzono 878 następnych zakażeń koronawirusem - podało we wtorek ministerstwo zdrowia. Liczba nowych infekcji jest mniejsza niż w minionych dniach, gdy wynosiła od ponad 900 do 1200. Liczba zmarłych od początku epidemii wynosi 35 445.

Mniej następnych przypadków zakażeń zanotowano przy znacznym wzroście liczby przeprowadzonych testów. Wykonano ich 72 tysiące, o 30 tys. więcej niż poprzedniego dnia.

Do tej pory we Włoszech zanotowanych zostało oficjalnie 261 tysięcy przypadków zakażenia SARS-CoV-2. Wyleczonych jest 206 tysięcy osób, a obecnie zakażonych - ponad 19 tysięcy. W szpitalach przebywa 1058 osób, w tym 66 na oddziałach intensywnej terapii.

Duże ognisko epidemii ze 182 osobami zakażonymi wykryte zostało w firmie rolno-spożywczej niedaleko Treviso na północy. Liczba zatrudnionych wynosi tam 700.

W Lombardii potwierdzono zakażenie u 119 następnych osób. W regionie tym nie odnotowano żadnego zgonu ostatniej doby.

Do szpitala w Mediolanie trafił chory na COVID-19 włoski biznesmen, właściciel znanego luksusowego lokalu rozrywkowego na Sardynii, Flavio Briatore. Razem z nim zakażonych koronawirusem jest ponad 50 jego pracowników. Niedawno Briatore protestował przeciwko decyzji rządu o zamknięciu dyskotek jako miejsc potencjalnego szerzenia się wirusa i zarzucał wirusologom, że "terroryzują kraj".

Na wielu lotniskach, w tym na Fiumicino i Ciampino w Rzymie, przeprowadzane są na masową skalę testy na obecność koronawirusa. Badani są pasażerowie przylatujący z tzw. krajów ryzyka, czyli Malty, Hiszpanii, Grecji i Chorwacji. Długie kolejki ustawiają się też do punktów medycznych w szpitalach, gdzie można wykonać taki test.

W gigantycznych kolejkach stoją w samochodach mieszkańcy Rzymu w dotkliwym upale do punktów typu drive-in, by wykonać test na obecność koronawirusa. Badaniu poddają się osoby, które wróciły z wakacji w Hiszpanii, Grecji, Chorwacji i na Malcie oraz na Sardynii.

W większości z 15 miejsc w Wiecznym Mieście i okolicach trzeba czekać kilka godzin na test. Wszystkie te punkty są oblężone od świtu, mimo że działają przez siedem dni w tygodniu. Można tam przyjechać własnym samochodem, taksówką lub na rowerze.

Niektóre korporacje taksówkowe za dojazd do punktu medycznego przy szpitalu na w dzielnicy Trigoria na przedmieściach oraz oczekiwanie w kolejce i powrót żądają 100 euro.

Kolejki długości setek metrów tworzą się od chwili, gdy minister zdrowia Włoch Roberto Speranza zarządził 12 sierpnia, że turyści wracający z wakacji w czterech tzw. krajach ryzyka muszą poddać się obowiązkowemu testowi. Jest on bezpłatny.

Do osób tych dołączyły też tysiące ludzi, którzy spędzili urlop na Sardynii, gdzie zanotowano w szczycie sezonu letniego rosnącą liczbę zakażeń. Ludzie stojący w samochodowych kolejkach mówią, że podczas wakacji na włoskiej wyspie bywali w zatłoczonych klubach oraz dyskotekach i dlatego w trosce o siebie oraz swoje rodziny wolą się zbadać.

Czekają również osoby, które chcą poddać się testowi w związku z podróżą zagraniczną tam, gdzie jest to wymagane. Wtedy opłata wynosi około 70 euro.

W kolejkach do punktów drive-in porządku pilnują pracownicy szpitali, a także funkcjonariusze sił porządkowych, którzy patrolują rzędy aut roznosząc wodę i sprawdzając, czy ktoś nie potrzebuje pomocy z powodu złego samopoczucia lub wyczerpania upałem. Gdy w pojazdach czekają osoby starsze, są przepuszczane.

Chaos, tłok, nawet pięć godzin oczekiwania - tak wygląda sytuacja przed szpitalem w centrum stolicy, gdzie na posiew można przyjść pieszo. "To niegodne warunki" - powiedzieli włoskim mediom ludzie stojący w kolejce.

Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce Covid - aktualne dane

COVID-19 - zapytaj eksperta

Masz pytanie dotyczące zakażenia SARS-CoV-2 (COVID-19)?
Zadaj pytanie ekspertowi!