W szpitalu w Zielonej Górze od czwartku ponownie działa Centrum Urazowe, które zawiesiło pracę w związku z wykryciem u jednego z anestezjologów zakażenia SARS-CoV-2. Do pracy w pełnym zakresie wrócił też OAiIT – poinformował w piątek Robert Kowalik z Biura Zarządu Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
Do wstrzymania pracy Klinicznego Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii (OIOM) doszło na początku ubiegłego tygodnia, kiedy to u jednego z lekarzy anestezjologów potwierdzono zakażenie koronawirusem.
Zebrał się sztab kryzysowy, który opracował zasady dalszego postępowania. W trybie pilnym opracowano listę personelu, który ze względu na bezpośredni kontakt z zakażonym, decyzją sanepidu, musiał poddać się co najmniej siedmiodniowej kwarantannie.
Dotyczyło to m.in. 15 anestezjologów. Z pozostałych lekarzy tej specjalności, którzy nie mieli kontaktu z chorym medykiem, utworzono zespoły, dzięki którym po wykonaniu odkażenia pomieszczeń na OIOM-ie funkcjonowały dwa stanowiska. Zabezpieczało to wykonywanie w szpitalu pilnych operacji.
Anestezjologów było jednak zbyt mało, by mogło działać Centrum Urazowe. Pacjentów kierowano w tym czasie do innych lecznic. Wstrzymano też przyjęcia związane z zabiegami planowymi i przyjęcia pacjentów powiązane z koniecznością wykonania znieczulenia z uwagi na mocno ograniczoną kadrę anestezjologiczną.
"Po siedmiu dniach kwarantanny zbadaliśmy 140 osób z pośredniego kontaktu. Ich wyniki były ujemne, dzięki czemu o godz. 8.00 w czwartek 20 sierpnia uruchomiliśmy Centrum Urazowe, OIOM, a także inne funkcje szpitala, które zawiesiliśmy lub ograniczyliśmy z powodu wykrycia koronawirusa u lekarza" – powiedział naczelny lekarz zielonogórskiego szpitala Emil Korczak.
Dodał, że w tym przypadku sprawdziła się zasadność wykonywania przez szpital we własnym zakresie cyklicznych przesiewowych badań personelu medycznego. "Dzięki nim wykryliśmy to zakażenie. Widać, że to był dobry pomysł. Ponadto zadziałały procedury przygotowane na wypadek sytuacji kryzysowych" – zaznaczył Korczak.
