Włochy muszą bardziej stanowczo bronić się przed koronawirusem – uważa doradca ministra zdrowia profesor Walter Ricciardi. Jako słabe punkty strategii wymienił szkoły, loty z USA, pełne lotniska i samoloty oraz różne przepisy w poszczególnych regionach.
W wywiadzie opublikowanym w środę w dzienniku „La Repubblica” profesor wyraził opinię, że koronawirus nie osłabł, jak twierdzą niektórzy eksperci.
– To groźna bestia, która rozwinęła się po to, by się szerzyć – ostrzegł Ricciardi.
Ekspert poruszył też kwestię notowanych we Włoszech przypadków zakażeń z „importu”, czyli od osób przybywających z zagranicy. Jego zdaniem nie wystarczą obecne kroki, jak niewpuszczanie do Włoch osób przybywających z krajów ryzyka i obowiązek kwarantanny dla tych, którzy przylatują z państw spoza strefy Schengen.
– Musimy zablokować loty z niektórych stanów USA. To, co się tam dzieje, jest niepokojące. Kraj, na który wszyscy patrzymy z powodu badań naukowych, nie ma kontroli nad koronawirusem – oświadczył Ricciardi, który jest doradcą ministra zdrowia Roberto Speranzy.
– Musimy - jak zaznaczył - bronić się przed krajami, które robią mało lub nie robią nic, by zatrzymać wirusa.
Ricciardi ocenił, że słabym punktem w walce z zakażeniami są też środki transportu, zwłaszcza samoloty, które latają pełne i gdzie nie przestrzega się dystansu społecznego przy odprawie, wejściu na pokład i wyjściu.