Paris wskazał we wtorek jako przyczynę szczególnie szybkiego rozwoju epidemii w stolicy „różnice społeczno-ekonomiczne” w sytuacji mieszkańców różnych dzielnic Santiago, które przekładają się na jakość opieki zdrowotnej.
Mieszkańcy całej stołecznej metropolii stanowią około jednej trzeciej 18-milionowej ludności kraju; w ciągu ostatnich 15 dni liczba nowych przypadków koronawirusa zmalała w Santiago o 37 proc., a w ubiegłym tygodniu o 15 proc.
Według wtorkowego komunikatu ministerstwa zdrowia, dotychczas wykryto w Chile 319 493 przypadki zakażenia SARS-CoV-2, a 7069 osób zmarło na COVID-19.
„Wyciągnęliśmy wnioski z tego, co wydarzyło się w innych krajach i nadal utrzymamy większość środków mających na celu zapobieganie rozpowszechnianiu się wirusa, takich jak noszenie maseczek w miejscach publicznych, dystansowanie społeczne, zakaz prywatnych zgromadzeń z udziałem ponad 10 osób i zgromadzeń publicznych z udziałem ponad 50 osób” - powiedział Paris. Dodał, że nie widzi możliwości zniesienia w najbliższym czasie kwarantanny w stolicy i całym regionie stołecznym.
„Ostrzeżeniem są dla nas nawroty pandemii w różnych krajach świata i nie zamierzamy ryzykować” – oświadczył minister. Pierwszym miastem, w którym Paris zdecydował się znieść kwarantannę i złagodzić restrykcje jest Aysen w Patagonii, na południu kraju.
Minister zapowiedział też, że podejmując kolejne decyzje dotyczące walki z COVID-19 będzie się konsultował z ekspertami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO).
Na wniosek prezydenta Sebastiana Pinery bardzo poważnie zaostrzono w Chile kary pozbawienia wolności za naruszanie przepisów wprowadzonych w związku z pandemią. Jak podały we wtorek chilijskie media „każdy kto naraża na ryzyko zdrowie publiczne w czasach katastrofy lub pandemii może podlegać każe pozbawienia wolności od 61 dni do trzech lat i jednego dnia oraz karze pieniężnej”. Jej przewidziana wysokość może stanowić równowartość od 380 do 12 686 dolarów.